– Za oknem jest nieraz taki smród, że oczy łzawią – narzeka Irena Sienkiewicz, szefowa Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej ze Śmiłowa w okolicy Piły.
Stowarzyszenie walczy z ograniczeniem odoru wydobywającego się z zakładów utylizacji odpadów zwierzęcych należącego do byłego senatora Henryka Stokłosy. Podobne problemy mają w całym kraju sąsiedzi m.in. ferm drobiu i zwierząt futerkowych.
Nad uchwaleniem ustawy antyodorowej, mającej pomóc mieszkańcom tych terenów, przez lata pracował rząd. Jak ustaliła teraz „Rz", nowe przepisy jednak nie powstaną.
Ministerstwo Środowiska zdecydowało się zaprzestać prac nad ustawą, bo przepisy antyodorowe są już rozsiane w innych regulacjach. „Szybsze i lepsze skutki może przynieść prowadzenie działań, które sprawią, że obowiązujące już przepisy będą właściwie interpretowane, przestrzegane i egzekwowane" – tłumaczy ministerstwo. I dodaje, że zamówiło ekspertyzę dotyczącą odorów, zaplanowało też seminarium na ten temat. Uzupełnienie już istniejących przepisów rozważy zaś po cyklu spotkań z przedstawicielami innych ministerstw.
9,5 roku z ograniczeniem fetoru z zakładów Henryka Stokłosy walczą jego sąsiedzi