Choć w ciągu trzech ostatnich lat zmalała liczba orzeczeń sądowych o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej, rośnie liczba orzeczeń zlecających nadzór kuratora nad rodziną – wynika z rządowych danych, jakie właśnie trafiły do Sejmu. Tylko w ciągu ostatniego roku przybyło aż o jedną piątą asystentów rodziny. Czy państwo, wydając ogromne pieniądze na pomoc dla dysfunkcyjnych rodzin, robi to z głową?
Wątpliwości pojawiły się po samobójstwie 16-latka z Suwałk, który 7 stycznia wraz z dwoma siostrami miał trafić do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Zamiast tego się powiesił.
Powodem rozdzielenia rodziny nie była przemoc czy alkohol. Agnieszka K., samotna matka z czwórką dzieci, nie miała gdzie mieszkać. Z powodu zaległości za mieszkanie 31 grudnia znaleźli się na ulicy.
Sprawę bada prokuratura, kontrolę wszczął suwalski urząd miasta, w wyjaśnienie tragedii zaangażował się rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Ocenił, że rodzina, mimo formalnie dużej pomocy, nie była objęta odpowiednią opieką.
Wątpliwości są tym większe, że rodzina była blisko ze sobą związana. Potwierdziły to dwie opinie biegłych psychologów. Nie była też pozbawiona opieki państwa – K. mieli opiekę asystenta, a wcześniej, od kilku lat kuratorów (społecznego i sądowego). – Pod opieką pomocy społecznej rodzina była od 10 lat. Niestety, efekty nie były zadowalające – przyznaje sędzia Marcin Walczuk z Sądu Okręgowego w Suwałkach. Agnieszka K. od początku roku z trójką dzieci przebywała w Centrum Interwencji Kryzysowej w Suwałkach. Najmniejsze dziecko, dwuletnia dziewczynka, było już w rodzinie zastępczej.