Ksiądz D., szef Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II, w 1991 r. założył Ognisko Brata Alberta dla chłopców z patologicznych lub biednych rodzin. Pełen energii kapłan szybko łapał kontakt z chłopcami.
Przez kilka lat nic nie mąciło atmosfery wokół ośrodka. Ale w 1995 r. jeden z chłopców miał się poskarżyć, że ksiądz go napastuje, inny – że uprawia seks podczas wyjazdów.
Sebastian K., jeden z wychowanków, dzisiaj jest franciszkaninem. – Do ogniska nie trafiały baranki. Ja również – wcześniej był alkohol i narkotyki – opowiada. Jego zdaniem można było więc zawsze kogoś na czymś przyłapać. On sam miał zostać przyłapany, gdy odurzony wędrował po mieście. Trafił na rozmowę do D. Wtedy miało dojść do zbliżenia. K. mówi, że oddał się duchownemu, gdyż bał się wyrzucenia z ogniska za swój wybryk.
Grupa wychowawców postanowiła opowiedzieć o podejrzeniach przełożonym kapłana. Poszli do ówczesnego biskupa pomocniczego Stanisława Stefanka. Atmosfera spotkania była dziwna, ale wierzyli, że sprawa zostanie wyjaśniona.
Stało się inaczej, choć ks. Andrzej musiał odejść z ogniska (do jednej z parafii). Wkrótce jednak i wychowawcy stracili pracę w ognisku, a ks. D. otrzymał od kurii misję tworzenia szkół katolickich w regionie.