Nowa odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego w Strefie Gazy trwa od miesiąca. Ponad 250 tys. osób zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a ponad 1,2 mln nie ma dostępu do prądu i wody.
– Sytuacja jest tragiczna. Ludzie koczują w szkołach. I na razie nie wiadomo, gdzie pójdą – mówi ks. Raed Abushlia, dyrektor Caritas Jerozolima. – Zniszczona jest także cała infrastruktura. Ci ludzie chcieliby wrócić już do normalnego życia, ale nie mogą! Mówiąc o 250 tys. takich osób, mówimy o jednej szóstej populacji, która nie ma teraz schronienia, żadnego miejsca do życia – dodaje.
385 mln dol. potrzeba na najpilniejszą pomoc dla Strefy Gazy. Pieniądze zbiera Caritas w wielu krajach
Akcję pomocy humanitarnej dla mieszkańców rejonu koordynuje właśnie Caritas Jerozolima. W czasie działań wojennych jej pracownicy dostarczali potrzebującym żywność, mleko, paliwo do generatorów prądu. Przywozili również pakiety higieniczne dla ludzi mieszkających w sześciu oenzetowskich szkołach. Otwarta została przychodnia, w której codziennie przyjmowanych jest ponad sto osób, w większości są to dzieci i kobiety.
– Mamy w Gazie 14 pracowników. Są to lekarze, pielęgniarki, pracownicy społeczni, którzy udzielają pomocy, ryzykując życie – opowiada ks. Abushlia. – Potrzebna jest nam teraz każda pomoc: medyczna, na leczenie dla dzieci, pomoc dla kobiet, dla uczniów. Bardzo potrzeba nam leków i sprzętu medycznego, zwłaszcza że zniszczonych jest 13 szpitali i kilkadziesiąt przychodni zdrowia.