Z początkiem roku szkolonego nauczyciele z Nadrenii Północnej-Westfalii zostali skonfrontowani z rozporządzeniem landowego ministerstwa edukacji, wg którego ilość zadawanej pracy domowej ma podlegać restrykcyjnym ograniczeniom. Praca domowa powinna być tak przemyślana, aby uczniowie pierwszej i drugiej klasy spędzili nad nią nie więcej niż pół godziny dziennie. W trzeciej i czwartej klasie – 45 minut. W wyższych klasach 60 minut. Maksymalnie godzinę i piętnaście minut. Ograniczenia przestają obowiązywać dopiero w jedenastej klasie. Nauczyciele podzielili się w tej sprawie. Co ciekawe również uczniowie.
Paweł, Polak uczący się w jednej ze szkół średnich w NRW krytycznie widzi tę zmianę. Nie wyobraża sobie szkoły bez zadań po lekcjach. Zastanawia się też głośno, co będą robili jego koledzy z nadmiarem wolnego czasu, bo nie ma wątpliwości, nikt w tym czasie nie będzie się z własnej woli łapał za książki. Jego zdaniem opłakany poziom niemieckich szkół obniży się jeszcze bardziej.
– Rozumiem ich obawy – mówi Peter Silvernagel, prezes Stowarzyszenia filologów Nadrenii Północnej-Westfalii. Silvernagel obliczył, co to dokładnie znaczy dla przeciętnego gimnazjalisty. Są dni, w których uczniowie nie mogą dostawać pracy domowej: wówczas kiedy mają lekcje po południu – przeciętnie dwa razy w tygodniu, oraz w weekendy i dni wolne. Wychodzi na to, że zostają trzy dni, każdorazowo po 60 do maksymalnie 75 minut. Razem 225 min. Dzieląc to na liczbę przedmiotów, których jest średnio 12, daje to niecałe 20 minut na przedmiot tygodniowo.
Nauczyciele bombardują wydziały edukacji pismami i mailami. W kuluarach słychać często – to absurd. Bo jak w tym wszystkim wygospodarować czas na obowiązkową lekturę, skoro uczeń musi znaleźć też czas na chemię, fizykę matematykę – zastanawiają się nauczyciele w Düsseldorfie.
Wg intencji ministerstwa sztywne zasady odnośnie pracy domowej mają złagodzić presję wywieraną na uczniów, zwłaszcza na ósmoklasistów (gimnazjum), którzy szczególnie dotkliwe odczuli skutki reformy skrócenia czasu gimnazjum z trzynastu do dwunastu klas, wprowadzonego przed kilku laty niemal we wszystkich niemieckich landach. Ministerstwo, co słuszne, chce zmusić nauczycieli do wypracowania innej, bardziej dostosowanej do potrzeb dzisiejszego świata, formy prac zadawanych do domu.