Reklama

Imigranci płyną do Grecji ze wschodniej Libii. Czy z pomocą Łukaszenki?

Łukaszenko i Putin wspierają nowy szlak nielegalnej imigracji, by naciskać na UE? Prowadzi on do Grecji ze wschodniej Libii, którą włada prorosyjski Chalifa Haftar.

Publikacja: 19.07.2025 16:41

Imigranci płyną do Grecji ze wschodniej Libii. Czy z pomocą Łukaszenki?

Foto: PAP/Photoshot

3 lipca w Mińsku trwają obchody Dnia Niepodległości, określanego przez reżim mianem „głównego święta białoruskiej państwowości” i ustanowionego przez Aleksandra Łukaszenkę na pamiątkę wyzwolenia w 1944 roku białoruskiej stolicy „od niemiecko-faszystowskich najeźdźców”. 

Reklama
Reklama

Tym razem wraz z Białorusinami świętują Libijczycy. – Poczuliśmy się jak w drugim domu – chwalił gospodarzy Osama Hamad, który przy okazji podpisał kilka umów z reżimem Łukaszenki. I zapowiedział pomoc w budowie meczetów na Białorusi. 

Hamad jest szefem nieuznawanego przez społeczność międzynarodową rządu, który kontroluje wschodnią Libię (zwanego Rządem Stabilności Narodowej, angielski skrót – GNS). Uznaniem cieszy się Rząd Jedności Narodowej (GNU), panujący na zachodzie Libii, w tym w Trypolisie. Wschodni rząd, a przede wszystkim tamtejszego władcę Chalifę Haftara, od lat wspierała Moskwa, teraz najbardziej się w to angażuje Mińsk, zapewne na jej polecenie.

Wydarzenie drugie. 6 i 7 lipca na greckiej Krecie ląduje około dwóch tysięcy nielegalnych imigrantów. Wypłynęli z Tobruku we wschodniej Libii i pokonali 350 kilometrów – to jeden z najkrótszych szlaków z Afryki do Europy. 

Reklama
Reklama

Wydarzenie trzecie. 8 lipca do Bengazi, stolicy wschodniej Libii, przylatują unijny komisarz ds. migracji i ministrowie z trzech krajów UE leżących po drugiej stronie Morza Śródziemnego, Grecji, Włoch i Malty. I dowiadują się, że ich wizyta „została odwołana”, a oni są personae non gratae i muszą natychmiast opuścić Libię. 

Nagły wzrost liczby przybyszów na największej greckiej wyspie w szczycie sezonu turystycznego tak zaniepokoił polityków w Atenach, że natychmiast zawiesili przyjmowanie wniosków azylowych. Na razie na trzy miesiące. 

– Grecki rząd z determinacją wysyła komunikat do przemytników i ich potencjalnych klientów, że szlak z Afryki Północnej jest zamknięty. Imigranci, którzy nielegalnie dotrą do Grecji, zostaną zatrzymani i aresztowani – mówił w parlamencie premier Kiriakos Mitsotakis.

Po co Rosjanom Białorusini w Libii?

Drugie i trzecie wydarzenie są blisko ze sobą związane. Czy to pierwsze także?

– Badamy to, szukamy dowodów. Niewątpliwie Łukaszenko ma dobre stosunki z Haftarem, są też loty łączące Mińsk ze wschodnią Libią. Niektórzy mówią, że Rosjanie pomagają tam wysyłać imigrantów poprzez Białoruś – mówi „Rzeczpospolitej” Tarek Megerisi, analityk ds. Afryki Północnej i imigracji w think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR). 

Reklama
Reklama

Kilka miesięcy temu opublikował duży raport o rosyjskich wpływach w Libii. Pisał w nim, że Moskwa wykorzystuje tam do delikatnych zadań Białorusinów, w tym do odnowienia portu wojennego w Tobruku, który może się stać główną bazą rosyjskiej marynarki nad Morzem Śródziemnym. O tym porcie Osama Hamad rozmawiał na początku lipca w Mińsku – podały anglojęzyczne media libijskie. Reżimowe białoruskie o tym nie wspominały. Unikały też podawania szczegółów wizyty samego Chalify Haftara w Mińsku, do której doszło bez wcześniejszej zapowiedzi na początku lutego. 

Migranci jako środek nacisku. Syn Haftara decyduje o tym, że statek z migrantami może wypłynąć ze wschodniej Libii i dokąd ma się udać 

Jedno jest pewne, podkreśla Tarek Megerisi, Haftar wykorzystuje imigrację do nacisków na UE i poszczególne państwa członkowskie. – W zeszłym roku naciskał na Włochy. Teraz na Grecję. W tle są też wielkie interesy związane ze złożami gazu pod dnem Morza Śródziemnego. Próbuje stworzyć sytuację, dzięki której wschodnia Libia mogłaby być uznana za suwerenny byt – mówi.

Czytaj więcej

Libia: Długie pożegnanie z dyktaturą

Spór o atrakcyjne złoża rozgrywa się bowiem przede wszystkim między Grecją a libijskim rządem w Trypolisie, który wspiera Turcja. Emocje budzi sposób wytyczenia stref ekonomicznych na morzu. Trypolis chce brać w tym wytyczaniu pod uwagę z jednej strony wybrzeże libijskie, a z drugiej południowy kraniec półwyspu Peloponez. – Tak jakby Kreta w ogóle nie istniała– napisał grecki politolog Konstantinos Filip w dzienniku „Kathimerini”, dodając, że jest to na rękę Ankarze.

Wschodnia Libia staje się ważnym graczem w rozgrywce o podmorskie złoża, która w dłuższej perspektywie okaże się dla Greków zapewne istotniejsza niż nielegalna imigracja.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Premier Grecji: Wspieramy Ukrainę, ale nie jesteśmy gotowi do przekazania jej samolotów F-16

Organizowaniem przemytu ludzi z Afryki do Europy zajmuje się przede wszystkim syn wschodniolibijskiego dyktatora Saddam Haftar. – Jest wiele dowodów na to, że od 2021 roku tworzy infrastrukturę, którą podnajmuje międzynarodowym grupom przemytników. Są w ten proceder zaangażowani ludzie z jego oddziałów i to bardzo wysocy rangą. Saddam Haftar decyduje o tym, że statek z migrantami może wypłynąć ze wschodniej Libii i dokąd ma się udać – opowiada Tarek Megerisi.

„Sytuacja wymknęła się spod kontroli”. Czy Grecja potrzebuje migrantów?

Przed lipcem w tym roku na Kretę dopłynęło około 5,5 tys. migrantów (głównie Somalijczyków, Sudańczyków, Egipcjan i Marokańczyków), a potem nagle po tysiąc dziennie. Wielu Greków zaczęło mówić o „inwazji” i porównywać z ubiegłym rokiem, kiedy z Libii przez całe dwanaście miesięcy dotarło kilka razy mniej. Lokalni politycy z Krety ogłosili, że „sytuacja wymknęła się spod kontroli” i że nie są już w stanie pomagać tym, którzy przybyli na wyspę. 

W 2015 roku Grecja przyjmowała setki tysięcy, ale od tej pory podejście do nielegalnej migracji zmieniło się w całej Europie.

Jednocześnie Grecja potrzebuje rąk do pracy, zwłaszcza w sektorze turystycznym. Mająca ponad 20 tys. mieszkańców wyspa Naxos, leżąca w połowie drogi między Kretą a Atenami, daje zatrudnienie tysiącowi obcokrajowców. Ale oni, jak mówi „Rzeczpospolitej” wiceburmistrz Naxos Wagelis Katsaras, przyjeżdżają na kilka miesięcy i potem wracają do ojczyzn, Nepalu, Bangladeszu i na Filipiny. 

Reklama
Reklama

3 lipca w Mińsku trwają obchody Dnia Niepodległości, określanego przez reżim mianem „głównego święta białoruskiej państwowości” i ustanowionego przez Aleksandra Łukaszenkę na pamiątkę wyzwolenia w 1944 roku białoruskiej stolicy „od niemiecko-faszystowskich najeźdźców”. 

Tym razem wraz z Białorusinami świętują Libijczycy. – Poczuliśmy się jak w drugim domu – chwalił gospodarzy Osama Hamad, który przy okazji podpisał kilka umów z reżimem Łukaszenki. I zapowiedział pomoc w budowie meczetów na Białorusi. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Społeczeństwo
Porażka migracyjnej polityki Trumpa? Sondaż nie pozostawia złudzeń: migranci są potrzebni Stanom Zjednoczonym
Społeczeństwo
Dwanaście dni w australijskim buszu. Niemiecka turystka odnaleziona
Społeczeństwo
Szwecja przestanie adoptować dzieci z innych krajów? Raport specjalnej szwedzkiej komisji wspomina o Polsce
Społeczeństwo
Młodzi Polacy wątpią w demokrację. Są wyniki sondażu
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Wspomnienie
Julian McMahon, gwiazda „Fantastycznej Czwórki” i „Nip/Tuck”, zmarł w wieku 56 lat
Reklama
Reklama