3 lipca w Mińsku trwają obchody Dnia Niepodległości, określanego przez reżim mianem „głównego święta białoruskiej państwowości” i ustanowionego przez Aleksandra Łukaszenkę na pamiątkę wyzwolenia w 1944 roku białoruskiej stolicy „od niemiecko-faszystowskich najeźdźców”.
Tym razem wraz z Białorusinami świętują Libijczycy. – Poczuliśmy się jak w drugim domu – chwalił gospodarzy Osama Hamad, który przy okazji podpisał kilka umów z reżimem Łukaszenki. I zapowiedział pomoc w budowie meczetów na Białorusi.
Hamad jest szefem nieuznawanego przez społeczność międzynarodową rządu, który kontroluje wschodnią Libię (zwanego Rządem Stabilności Narodowej, angielski skrót – GNS). Uznaniem cieszy się Rząd Jedności Narodowej (GNU), panujący na zachodzie Libii, w tym w Trypolisie. Wschodni rząd, a przede wszystkim tamtejszego władcę Chalifę Haftara, od lat wspierała Moskwa, teraz najbardziej się w to angażuje Mińsk, zapewne na jej polecenie.
Wydarzenie drugie. 6 i 7 lipca na greckiej Krecie ląduje około dwóch tysięcy nielegalnych imigrantów. Wypłynęli z Tobruku we wschodniej Libii i pokonali 350 kilometrów – to jeden z najkrótszych szlaków z Afryki do Europy.