Reklama

Zamknąć dla migrantów zewnętrzne granice Unii? Drożyzna i destrukcja gospodarki

Od 2021 r. twierdzenie, że masowa nielegalna migracja to problem tylko krajów śródziemnomorskich, jest nieaktualne. Stało się jasne, że zarządzanie migracją wymaga działań na poziomie całej Unii Europejskiej, a nie tylko regionalnych. Znaczenie ma jednak to, jakich migrantów będą wybierać państwa członkowskie.

Publikacja: 18.07.2025 09:10

Członek straży przybrzeżnej czuwa nad ocalałymi, którzy odpoczywają w magazynie służącym jako tymcza

Członek straży przybrzeżnej czuwa nad ocalałymi, którzy odpoczywają w magazynie służącym jako tymczasowe schronienie po tym, jak łódź przewożąca dziesiątki migrantów zatonęła na Morzu Jońskim. Miasto Kalamata w Grecji, 14 czerwca 2023 r.

Foto: Menelaos Myrillas/SOOC via AFP

Nowa Komisja Europejska posiada osobne stanowiska komisarzy ds. migracji i ds. śródziemnomorskich. Wydarzenia ostatnich lat, takie jak wojna w Ukrainie i kryzys na granicy polsko-białoruskiej, pokazały, że kierunek śródziemnomorski nie jest jedynym, z którego do UE mogą docierać migranci. Jednocześnie współpraca z krajami basenu Morza Śródziemnego nie ogranicza się wyłącznie do przeciwdziałania nielegalnej migracji. Bałkany Zachodnie aspirują do bycia częścią Unii, Afryka Północna do roli jej akumulatora, Turcja i Maroko chcą być jej przemysłowym zapleczem, a z kolei Bliski Wschód staje się źródłem zagrożenia.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Zakaz wjazdu dla obcych? Czuwajmy, by nie wróciły demony

Nieoczywiste kierunki napływu migrantów

Jeszcze kilka lat temu mogło się wydawać, że kwestia migracji, zwłaszcza nielegalnej, dotyczy wyłącznie państw śródziemnomorskich. W 2015 r. granicę UE w sposób nielegalny przekroczyło 1,8 mln osób, a aż 1,2 mln złożyło wnioski o azyl. Pierwszym krajem, który dotknął kryzys migracyjny, była Grecja. W 2015 r. w sposób nielegalny dotarło do niej łącznie 1,6 mln migrantów. Po drodze pokonywali oni szlaki: wschodnio-śródziemnomorski (przez Turcję) i zachodnio-bałkański (przez Albanię). Pozostałe państwa Europy Środkowej nie okazały solidarności wobec Grecji i zamknęły swoje granice. Presję migracyjną rozładowało dopiero zawarcie w 2016 r. umowy Unii z Turcją zobowiązującej ten kraj do hamowania nielegalnej migracji.

Równolegle presja migracyjna narastała na szlaku środkowo-śródziemnomorskim prowadzącym przez Libię i Tunezję do Włoch. W latach 2014-2017 trasą tą do Europy dostało się w sposób nielegalny 650 tys. osób. W tym przypadku ponownie sprawę rozwiązało rozpoczęcie współpracy z partnerem pozaeuropejskim – tym razem z Libią. Z kolei w 2018 r. kryzys dotarł do Hiszpanii. Jego skala była jednak znacznie mniejsza – odnotowano „tylko” 58 tys. nielegalnych przekroczeń granicy, a sytuację uspokoiła współpraca hiszpańsko-marokańska. Kryzys lat 2015-2018 był konsekwencją destabilizacji władzy na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej w wyniku wydarzeń Arabskiej Wiosny. Wcześniejsze, mniejsze kryzysy migracyjne, dotykały jedynie Hiszpanii (2006 r. kryzys kajakowy) i Włoch (2011 r. – nielegalna migracja z Tunezji).

Od 2021 r. twierdzenie, że masowa nielegalna migracja to problem tylko krajów śródziemnomorskich, jest nieaktualne. Od tamtej pory Aleksander Łukaszenka prowadzi politykę sprowadzania migrantów z państw muzułmańskich na Białoruś i kieruje ich w stronę granicy z Polską. Jego działania są wzorowane na szantażu migracyjnym, który stosowały w ostatnich latach Turcja i Maroko. Kraje te, próbując wywierać presję na swoich sąsiadów: Grecję i Hiszpanię, nakazywały swoim strażom granicznym czasowe zawieszanie realizacji umów migracyjnych i przepuszczanie mas migrantów przez granicę. Często zresztą pomagały im w przekraczaniu przejść granicznych.

Reklama
Reklama

Kolejny kryzys migracyjny nastąpił w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. W latach 2022-2024 z Ukrainy uciekło ponad 4 mln uchodźców, z czego większość znalazła schronienie w Niemczech i w Polsce. Stało się więc jasne, że zarządzanie migracją wymaga działań na poziomie całej UE, a nie tylko regionalnych.

Migracja odbywa się jednak nie tylko drogą nielegalnego przekraczania przejść granicznych i nie stanowi wyłącznie zjawiska niepożądanego. W latach 2014-2023 do konsulatów państw członkowskich UE wpłynęło ponad 120 mln podań o wydanie wizy Schengen i prawdopodobnie zbliżona liczba wniosków o wydanie wiz krajowych. 2/3 wniosków są składane w konsulatach Francji, Niemiec, Hiszpanii i Włoch. W rzeczywistości jednak znaczna część osób składających podania w konsulatach innych państw dąży również do znalezienia się w czterech wyżej wymienionych państwach, zwłaszcza we Francji.

Gospodarka UE potrzebuje migracji, by zmniejszyć koszty produkcji europejskich towarów i usług oraz utrzymać systemy emerytalne wobec nadciągającego kryzysu demograficznego. Znaczenie ma jednak to, jakich migrantów będą wybierać państwa członkowskie: tych, którzy posiadają potrzebne kwalifikacje zawodowe i zdolność do adaptacji do kultury europejskiej, czy przypadkowe osoby pozbawione tych właściwości.

Podjęcie tych wszystkich wyzwań przypadnie w udziale komisarzowi do spraw wewnętrznych i migracji Magnusowi Brunnerowi. Jest to członek austriackiej centroprawicowej partii OVP, aktualny minister finansów i prawnik łączący doświadczenie akademickie, polityczne i biznesowe. Nie posiada jednak doświadczenia w zakresie zarządzania migracją.

Morze Śródziemnomorskie i okolice, czyli źródło wszystkich problemów

Zakres spraw śródziemnomorskich wykracza poza kwestię migracji. Od czasu, gdy w 1984 r. ówczesny król Maroka Hassan II złożył wniosek o członkostwo jego kraju we wspólnotach europejskich, trwa dyskusja na temat możliwości integracji europejskiej państw południowego sąsiedztwa. Państwa północno-afrykańskie nie mają na to szans, mimo że bardzo chciałaby tego Francja. Całkiem realna jest z kolei akcesja państw Bałkanów Zachodnich, będących strefą rywalizacji wpływów unijnych i rosyjskich. Liderem w tym momencie staje się Albania – świeckie państwo zamieszkałe przez muzułmanów. Jej przyjęcie w szeregi UE może stanowić poligon doświadczalny, który zdecyduje o tym, czy w przyszłości włączyć do wspólnoty Turcję.

Komisja Europejska będzie też musiała brać pod uwagę korzyści płynące ze współpracy energetycznej UE z Afryką Północną. Kraje tego regionu, w wyniku rezygnacji z rosyjskiego gazu, stają się swoistym akumulatorem dla Europy. Z Afryki Północnej do UE biegną cztery gazociągi. Libia i Algieria posiadają bogate zasoby gazu i ropy naftowej. W 2019 r. Egipt, Jordania, Autonomia Palestyńska, Izrael, Włochy, Francja, Grecja i Cypr powołały do życia Wschodnio-Śródziemnomorskie Forum Gazowe, którego celem jest m.in. budowa gazociągu biegnącego z Egiptu do Grecji. Przez Morze Śródziemne kursują też statki z LNG. Państwa regionu inwestują w produkcję zielonego wodoru oraz w budowę paneli słonecznych na Saharze oraz położenie światłowodu łączącego wszystkie państwa basenu Morza Śródziemnego.

Reklama
Reklama

Na zaplecze przemysłowe UE mają szansę wyrosnąć Turcja i Maroko. Tureckie towary w wielu państwach afrykańskich są postrzegane jako lepsze jakościowo niż chińskie i tańsze niż europejskie. Turecka dyplomacja ekonomiczna jest również bardzo agresywna w pozytywnym tego słowa znaczeniu. UE będzie musiała rozważyć, na ile jest w stanie z tym państwem konkurować, a na ile może wejść z nim w kooperację, by nie stracić do reszty rynków, dla których cena gra istotną rolę, a unijne normy nie są wymagane. Z kolei Maroko staje się powoli północno-afrykańskim hubem podwykonawstwa. W strefie ekonomicznej Tangeru produkowane są m.in. samochody Renault i Peugeot. Koszty pracy są tam niskie, a standardy dla inwestorów lepsze niż w większości państw regionu.

Wyzwaniem dla KE będą również konflikty na Bliskim Wschodzie. Konflikt Izraela z Hamasem i Hezbollahem pochłonął już dziesiątki tysięcy ofiar cywilnych, w tym dzieci. Jego konfrontacja z Iranem w skrajnym przypadku może doprowadzić do wybuchu nawet trzeciej wojny światowej. Zasięg irańskich rakiet sięga bowiem nawet do Niemiec. Bliski Wschód staje się beczką prochu, której wybuch może przynieść poważne konsekwencje dla całego świata. Blokada Morza Czerwonego przez jemeńskie bojówki Huti już prowadzi do wzrostu kosztów handlu międzynarodowego. Wcześniejsze wojny domowe w Libii, Syrii, Afganistanie i Iraku wpłynęły na wybuch kryzysu migracyjnego z 2015 r. i zmniejszenie podaży ropy naftowej na światowych rynkach. Z tego powodu w interesie UE jest znalezienie sposobu na zakończenie lub chociaż deeskalację konfliktów w tym regionie.

Z państwami basenu Morza Śródziemnomorskiego należy też rozmawiać o kwestiach rybołówstwa. Ryby stają się coraz bardziej pożądanym i droższym zasobem. Konieczne jest stworzenie polityki służącej zwiększeniu ich dostępności. Jednak nawet najlepiej zaplanowana polityka w tym zakresie nie będzie możliwa, jeśli nie będzie spójna z działaniami państw pozaunijnych.

W celu realizacji powyższych zadań utworzono stanowisko komisarza ds. śródziemnomorskich. W ten sposób ma zostać nadana szczególna waga niniejszemu regionowi, co w symboliczny sposób ma kompensować większe zaangażowanie UE w sprawy wschodniego sąsiedztwa, wynikające głównie z wojny w Ukrainie. Stanowisko komisarza ds. śródziemnomorskich sprawować ma Chorwatka Dubravka Šuica – polityk centroprawicowej partii HDZ, która od 1997 r. przeszła polityczną drogę od samorządu terytorialnego, przez poziom krajowy, aż do piastowania stanowisk unijnych (od 2012 r.).

Czytaj więcej

Migranci w centrum politycznej gry. Realny problem, czy wygodny pretekst?

Polityka migracyjna a polityka śródziemnomorska – niby podobne, a jednak różne 

Nowi komisarze będą musieli ściśle współpracować w zakresie wdrażania tzw. paktu migracyjnego. W Polsce budzi on kontrowersje ze względu na rzekome promowanie migracji. W rzeczywistości jednak zakłada on szereg rozwiązań zakładających jej ograniczenie. Wśród nich należy wyróżnić ustanowienie procedury granicznej. Ma ona polegać na wprowadzeniu pierwszej selekcji nielegalnych migrantów od razu w momencie przekraczania przez nich granicy UE. Już na tym etapie Frotnex, straże graniczne państw członkowskich i funkcjonariusze europejskiej agencji ds. azylu mają prawo odrzucania najbardziej niewiarygodnych wniosków azylowych. Ulepszona ma też zostać baza Eurodac, w której przechowywane będą odciski palców migrantów nielegalnie docierających do Unii. Sama procedura azylowa zostanie skrócona do 12 miesięcy.

Reklama
Reklama

Kolejnym wspólnym zadaniem komisarzy będzie współpraca z państwami południowego sąsiedztwa UE. Bałkany Zachodnie i Afryka Północna mają być swoistymi filtrami migracyjnymi. UE ma przeznaczać fundusze na inwestycje tworzące miejsca pracy w państwach tych regionów. Dzięki temu docierający tam migranci z innych państw oraz ludność lokalna mają zostać zachęceni do rezygnacji z migracji do UE. Jednocześnie państwa przyjmujące inwestycje mają w zamian uniemożliwiać migrantom opuszczanie ich terytorium i kierowanie się w stronę Unii. Mamy tu zatem klasyczną zasadę kija i marchewki. Niewykluczone, że UE przychyli się do rozwiązania realizowanego przez włoski rząd Giorgii Meloni w postaci budowy obozów dla migrantów podlegających procedurze azylowej na terenie państw trzecich. Pierwszy taki obóz powstał już w Albanii.

Zagrożenie dla unijnych planów inwestycyjnych m.in. w Afryce Północnej stanowi jednak istniejąca tam „kultura przekrętu”. Wielu przedsiębiorców, wspieranych przez miejscowe rządy, liczy na łatwe pieniądze od inwestorów bez dbania o ich zysk. W wielu krajach obcokrajowcy nie są w stanie wygrać sporów sądowych. Często też warunki dla inwestorów zmieniają się na niekorzyść w miarę trwania inwestycji. Komisarz ds. śródziemnomorskich będzie musiała stworzyć mechanizmy chroniące europejskie inwestycje przed tego typu zagrożeniami. Jednocześnie w swoich negocjacjach z miejscowymi rządami będzie musiała wyważyć, na ile może stosować siłę argumentów, a na ile argument siły. Odrzucenie argumentu siły będzie prowadzić do nadużyć ze strony miejscowych partnerów, ale jego nadużywanie będzie spotykać się z zarzutami o neokolonializm i skutkować zrywaniem współpracy.

Wszelkie działania obydwu komisarzy z pewnością napotkają na wiele przeszkód stawianych przez Chiny i Rosję. Pierwsze z tych państw jest bardzo aktywne w Afryce Północnej na polu inwestycji i eksportu. Produkty chińskie wygrywają z europejskimi ceną, a inwestycje dzięki skutecznej korupcji. Z kolei Rosja chętnie wspiera reżimy autorytarne i prowadzi szeroko zakrojone działania dezinformacyjne. Jeżeli tempo integracji europejskiej państw Bałkanów Zachodnich będzie zbyt wolne, mogą one zwrócić się ku tym alternatywnym partnerom. Afryka Północna już dziś jest w większym stopniu przychylna formule BRICS niż Unii Europejskiej. Postkolonialny resentyment jest stale obecny w dyskursie miejscowych polityków i popularny wśród szerokich warstw społecznych. Z tego względu wszelkie działania unijnych instytucji traktowane są z podejrzliwością. Z kolei uległość w negocjacjach z krajami arabskimi będzie traktowana jako słabość i zachęta do dalszych żądań.

Niejasna jest też pozycja USA względem państw południowego sąsiedztwa UE. Donald Trump nie poświęca tym kwestiom szczególnej uwagi. USA oficjalnie nie wspiera żadnej ze stron wojny domowej w Libii (państwa członkowskie UE są w tej kwestii podzielone). Przez większość miejscowych społeczeństw państwo to jest demonizowane ze względu na wsparcie dla Izraela i wojnę w Iraku. Atak Stanów Zjednoczonych na Iran również nie został, mówiąc delikatnie, dobrze odebrany. USA jednak po cichu realizuje swoje interesy w regionie. Marynarka wojenna NATO patroluje Morze Śródziemne we współpracy z armią Algierii. Na terenie regionu działają też amerykańskie firmy wydobywające gaz i ropę naftową. Zadaniem KE będzie odgadnięcie często niekomunikowanej wprost polityki amerykańskiej w regionie i zachowanie z nią spójności wszędzie tam, gdzie nie będzie ona kolidować z interesami europejskimi.

Wielu komisarzy UE musi uporać się z wieloma wyzwaniami związanymi z migracją

Misja nowej KE może być utrudniona ze względu na spory kompetencyjne. Zarówno sprawy śródziemnomorskie, jak i migracja mogą bowiem dotykać właściwości aż sześciu komisarzy. Oprócz komisarza ds. śródziemnomorskich oraz komisarza ds. wewnętrznych i migracji, utworzone zostały bowiem również urzędy ds. gotowości i zarządzania kryzysowego oraz równości, rybołówstwa i oceanów, a także ds. rozszerzenia UE.

Reklama
Reklama

Komisarze ds. śródziemnomorskich i migracji w swoich działaniach będą musieli uwzględnić jednocześnie lęk społeczeństw europejskich przed nielegalną migracją oraz potrzeby europejskiego rynku pracy. Obywatele państw członkowskich UE coraz bardziej skłaniają się ku zamykaniu jej granic wewnętrznych. Jednak starzejący się kontynent potrzebuje pielęgniarek i wykwalifikowanych robotników. Napływ nowej ludności jest też konieczny do utrzymania systemów emerytalnych. Rzeczywiste problemy w postaci nadreprezentacji ludności pochodzenia afrykańskiego w statystykach przestępczości prowadzą do wzrostu nastrojów populistycznych, które mogą wynieść do władzy niebezpieczne ugrupowania, jak np. AfD w Niemczech. By do tego nie dopuścić, konieczne jest prowadzenie stanowczej, ale i rozsądnej polityki migracyjnej. Przede wszystkim ważne jest, aby częściej stosować deportację w stosunku do migrantów popełniających przestępstwa. By móc to zrealizować, trzeba podjąć współpracę z krajami ich pochodzenia, które dziś nie zawsze chcą przyjmować ich z powrotem.

Czytaj więcej

Ruszyły kontrole na granicach z Niemcami i Litwą. Siemoniak: Przyczyny jak najbardziej realne

Komisarze będą musieli też wypracować sposoby godzenia sprzeczności w podejściu państw starej i nowej Unii. Te drugie przeważnie są mniej skłonne do solidarności w ramach przyjmowania migrantów, gdyż nie mają podstaw czuć żadnych zobowiązań postkolonialnych. Nie były one bowiem kolonizatorami Afryki, a raczej w przeszłości same traciły suwerenność na rzecz Rosji, Niemiec i Austrii. Solidarność jednak działa w dwie strony i państwa nowej Unii wkrótce też mogą potrzebować pomocy ze strony państw starej Unii w zakresie rozdzielenia migrantów, którzy coraz częściej przybywają do nich z krajów byłego ZSRR.

Ostatecznie w zakresie polityki migracyjnej UE musi odżegnać się od dwóch skrajnych podejść. Pierwszym z nich jest naiwność cechująca organizacje broniące praw migrantów, które domagają się ich masowego przyjmowania, ignorując różnice kulturowe i potencjalne zagrożenia. Z drugiej strony mamy do czynienia z naiwnością antyimigracyjną wynikającą z lęku, graniczącą czasem z rasizmem. Wielu osobom wydaje się, że całkowite zamknięcie granic zewnętrznych Unii Europejskiej jest możliwe i korzystne. W rzeczywistości jednak stworzenie z UE zamkniętej twierdzy byłoby destrukcyjne dla unijnej gospodarki, gdyż doprowadziłoby do drożyzny i niekonkurencyjności unijnego eksportu.

Maciej Pawłowski

Ekspert ds. śródziemnomorskich i migracji w Instytucie Nowej Europy. Autor trzech książek i ponad 100 publikacji na temat migracji, gospodarki i polityki państw basenu Morza Śródziemnego. W marcu ukazała się jego najnowsza książka pt. „Brama do Europy. Czy Afryka Północna zdecyduje o przyszłości Starego Kontynentu?” (wyd. Prześwity).

Nowa Komisja Europejska posiada osobne stanowiska komisarzy ds. migracji i ds. śródziemnomorskich. Wydarzenia ostatnich lat, takie jak wojna w Ukrainie i kryzys na granicy polsko-białoruskiej, pokazały, że kierunek śródziemnomorski nie jest jedynym, z którego do UE mogą docierać migranci. Jednocześnie współpraca z krajami basenu Morza Śródziemnego nie ogranicza się wyłącznie do przeciwdziałania nielegalnej migracji. Bałkany Zachodnie aspirują do bycia częścią Unii, Afryka Północna do roli jej akumulatora, Turcja i Maroko chcą być jej przemysłowym zapleczem, a z kolei Bliski Wschód staje się źródłem zagrożenia.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Plus Minus
Skąd popularność „Chłopek”? Elity uprawiają chłopomanię, gdy mają zysk polityczny
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Największa herezja biskupa Meringa
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Chłopcy z wystawy „Nasi chłopcy” wcale nie są naszymi chłopcami
Plus Minus
Kataryna: Jarosław Kaczyński niby krytykuje Grzegorza Brauna, ale obrywają inni
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Grok, czyli eksperyment, który ujawnił prawdę
Reklama
Reklama