Polska wydaje najwięcej wiz pracowniczych w UE, ale nie kontroluje, ilu cudzoziemców rzeczywiście w kraju podjęło pracę, jakie są ich kwalifikacje i czy takich nasz rynek pracy potrzebuje. Polski system wizowy oparty w dużej mierze na firmach pośredniczących stał się przepustką do wjazdu do Europy pod pretekstem pracy zarobkowej – patologie ujawniła afera wizowa, którą dziś rozlicza prokuratura i sejmowa komisja śledcza. Rząd szykuje zmianę przepisów, które mają ograniczyć nadużycia, ale też zwiększyć ochronę pracowników cudzoziemców przed nieuczciwymi pracodawcami – znajdą się one w nowej ustawie o dostępie cudzoziemców do rynku pracy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
– Zapowiedź zmian znalazła się w tzw. białej księdze na temat wyeliminowania nieprawidłowości w systemie wizowym RP. Musimy mieć kontrolę nad osobami, które wjeżdżają do Polski – podkreśla Marek Sowa, poseł KO z sejmowej komisji śledczej. Autorzy księgi, wiceministrowie MSZ i MSWiA, wskazali m.in. na brak kontroli nad wydawaniem zezwoleń na pracę oraz brak rozwiązań legislacyjnych i systemowych dotyczących polityki migracyjnej.
Cudzoziemcy dostają wizy w Polsce i znikają
Według danych resortu w Polsce cudzoziemców zatrudnia dziś aż 125 tys. firm, a aktualne zezwolenie na pracę ma 954 tys. cudzoziemców. W latach 2018–2023 wydano ponad 13 mln zezwoleń legalizujących pracę cudzoziemca, z których 10 milionów dotyczyło obywateli Ukrainy. Tylko w ubiegłym roku wydano blisko 2 mln dokumentów – w tym ponad milion to powiadomienia (rodzaj zezwoleń dla Ukraińców – ułatwienie wprowadzone w efekcie agresji Rosji).
Ułatwienia wprowadzono także dla obywateli Armenii, Białorusi i Gruzji oraz Mołdawii, którzy mogą przyjeżdżać do Polski na tzw. oświadczenia o zatrudnieniu. Rządowe dane pokazują jednak, że mniej niż co trzeci obcokrajowiec pracy nie podjął. W 2022 r. było to 37 proc. przypadków cudzoziemców z 1 miliona 038 tys. oświadczeń, a w 2023 r. – 34 proc.