Jak informuje Onet, urządzenia, przy pomocy których sprawdza się, czy kierowca jest pod wpływem narkotyków, mają fałszować wyniki. Konkretnie chodzić ma o zestaw wykrywający obecność narkotyków w próbce śliny — analizator AquilaScan WDTP-10. Wykonanie testu w tym przypadku polega na pobraniu śliny przy użyciu kasety testowej (jednorazowej), weryfikacji i analizie próbki za pomocą tego urządzenia. Ze specyfikacji technicznej urządzenia wynika, że wykrywa ono różne rodzaje narkotyków, m.in. marihuanę, amfetaminę, kokainę, opiaty, ekstazy itd.
Testy wykorzystywane są przez patrole drogowe w całej Polsce. Nierzadko jest tak, że kiedy test wychodzi pozytywnie, kierowcy od razu odbierane jest prawo jazdy. Może dojść także do przeszukania w jego mieszkaniu. Może to się również wiązać z zatrzymaniem takiej osoby oraz z umieszczeniem jej w areszcie.
Kierowca, który nie zgadza się z wynikiem testu, może zrobić bardziej dokładne badania toksykologiczne w szpitalu. Na ich wyniki czeka się często jednak nawet do miesiąca. Choć szybciej dostępne byłyby wyniki badań moczu, to polska policja nie ma podpisanej umowy na takie badania, w związku z czym dana osoba musiałaby za nie zapłacić z własnej kieszeni.
Dokładniejsze badania, które przeprowadzane są w szpitalu, często zaprzeczają testom wykonywanym przez policyjne urządzenia. Jak podaje Onet, średnio nawet ponad 60 proc. wyników pozytywnych okazuje się fałszywych, a czasem i więcej. Onet powołuje się na analizy wykonane w Komendzie Wojewódzkiego Policji w Katowicach oraz w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. Portal miał widzieć dokumenty, które to potwierdzają.
Policjant z fałszywym wynikiem narkotestu
O sprawie zrobiło się głośno, gdy w jednostce doskonalenia zawodowego wydziału ruchu drogowego na Śląsku jeden z policjantów biorących udział w szkoleniu, który sam zgłosił się na ochotnika, otrzymał wynik pozytywny na obecność narkotyków. ”Mając na uwadze informacje zawarte w instrukcji obsługi opisywanego urządzenia, wskazanie to mogło sugerować zawartość substancji zakazanych w organizmie badanego, co jednak nie zostało potwierdzone w toku późniejszych badań laboratoryjnych" – czytamy w notatce służbowej sporządzonej po zdarzeniu, na którą powołuje się Onet.