Samobójstwa. Polacy najczęściej zabijają się w piątki

W Polsce zaczęła spadać liczba samobójstw. Jednak pod tym względem wciąż źle wypadamy na tle Europy.

Aktualizacja: 07.03.2017 15:18 Publikacja: 06.03.2017 18:53

Samobójstwa. Polacy najczęściej zabijają się w piątki

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

W niedzielę w Łapach pod Białymstokiem znaleziono ciało 36-letniego mężczyzny i wychowywanego przez niego dziesięciolatka. Mieli rany postrzałowe głowy, a zdaniem policji było to tzw. rozszerzone samobójstwo. Hipotezę o targnięciu się na własne życie badają też mundurowi w Będzinie w woj. śląskim, gdzie w niedzielę pociąg śmiertelnie potrącił 36-letniego mężczyznę. Kilka dni wcześniej w Bielsku Podlaskim policjanci w ostatniej chwili odcięli 45-latka, który próbował powiesić się na pasku.

O próbach samobójczych media donoszą niemal każdego dnia. Jednak mimo to liczba takich przypadków w całym kraju spada. „Rzeczpospolita" dotarła do policyjnych statystyk za 2016 rok. Wynika z nich, że doszło wtedy do 5405 zamachów samobójczych zakończonych zgonem. Rok wcześniej było ich 5688, a w 2014 roku – 6165.

– Można mówić już o trendzie spadkowym – uważa prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii i kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych UM w Łodzi. Podkreśla, że tendencja pojawiła się po wielu latach wzrostu liczby samobójstw.

Powód? Zdaniem prof. Gałeckiego efekty zaczęły przynosić kampanie społeczne mające uczulić na problem depresji. – Nawet jeśli sam chory nie widzi potrzeby pomocy, często problem zaczyna dostrzegać rodzina. Pacjenci w mniejszym stopniu czują się też stygmatyzowani. A dzisiejsze leki są na tyle skuteczne, że w przypadku podjęcia leczenia znacznie spada ryzyko próby samobójczej – dodaje.

Profesor zauważa jednak, że mimo trendu spadkowego problem jest poważny. Widać to w unijnych statystykach.

Z danych Eurostatu wynika, że standaryzowany współczynnik samobójstw na 100 tys. mieszkańców wynosi w Polsce 16,35. W tej kategorii jesteśmy mniej więcej w połowie stawki. Są kraje, w których współczynnik jest niższy, przykładowo Grecja (4,76), Malta (5,05) i Hiszpania (8,14). Do większej liczby samobójstw niż w Polsce dochodzi np. w Belgii (17,27), na Węgrzech (21,22) i na Litwie (36,12).

Gorzej jest, jeśli wziąć pod uwagę liczbę mężczyzn targających się na swoje życie. W lutym Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny przedstawił raport „Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania".

Instytut zauważył, że współczynnik samobójstw mężczyzn w Polsce wynosi 25,7 na 100 tys. osób, a średnia w Unii Europejskiej – 16. „Tak ogromnej i trwałej dysproporcji między płciami nie obserwuje się w żadnym innym kraju UE" – napisali autorzy raportu.

Z policyjnych danych wynika, że w 2015 roku wśród 5405 samobójców było aż 4638 mężczyzn. Prof. Gałecki mówi, że niepokojący jest też stosunkowo duży odsetek dzieci. – W 2016 roku samobójstwo popełniło 476 osób poniżej 18. roku życia, z czego dziesięć mających mniej niż 12 lat. To skutek zaniedbań w psychiatrii dzieci i młodzieży – mówi.

Policyjne dane mówią też, że typowy samobójca mieszka na wsi i jest pracownikiem fizycznym z wykształceniem podstawowym. Najczęściej kończą z życiem we własnym mieszkaniu przez powieszenie się, a statystycznie najczęściej ma to miejsce w piątki. Z policyjnych danych wynika, że tego dnia tygodnia miało miejsce w 2016 roku 1579 z 9843 prób samobójczych (nie wszystkie zakończyły się śmiercią).

Dlaczego Polska wciąż nie uporała się z plagą samobójstw? W styczniu Najwyższa Izba Kontroli postawiła tezę, że to efekt odkładanych reform w psychiatrii. Opublikowała raport mówiący o fiasku Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego z lat 2011–2015.

Głównym założeniem programu, którego nie udało się zrealizować, była zmiana modelu psychiatrii: z zamkniętego na środowiskowy – bardziej przyjazny dla pacjentów. Dokument przewidywał też ograniczenia plagi samobójstw. – Jednak jak wynika ze statystyk, w okresie realizacji programu nastąpił wzrost liczby prób samobójczych zakończonych zgonem o ponad 60 proc. – alarmował prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

W niedzielę w Łapach pod Białymstokiem znaleziono ciało 36-letniego mężczyzny i wychowywanego przez niego dziesięciolatka. Mieli rany postrzałowe głowy, a zdaniem policji było to tzw. rozszerzone samobójstwo. Hipotezę o targnięciu się na własne życie badają też mundurowi w Będzinie w woj. śląskim, gdzie w niedzielę pociąg śmiertelnie potrącił 36-letniego mężczyznę. Kilka dni wcześniej w Bielsku Podlaskim policjanci w ostatniej chwili odcięli 45-latka, który próbował powiesić się na pasku.

Pozostało 87% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni