Rzeczpospolita: W górach Uralu Rosjanie budują najnowocześniejszy kompleks schronów atomowych na świecie. W Polsce takie budowle kojarzone są głównie z czasami PRL.
Zbigniew Semik:
W latach 50. zdawano sobie sprawę, że trwająca wówczas zimna wojna ma bardzo realną szansę przeistoczyć się w wojnę gorącą. A co za tym szło, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie rozbudowywano nie tylko potencjały armii, ale również infrastrukturę ochronną dla cywilów, czyli m.in. schrony przeciwatomowe, ale również te przeciwko broni konwencjonalnej.
Jak wyglądały?
Schrony przeciwatomowe oczywiście musiały chronić przed wybuchem bomby, a później także skutkami promieniowania. Były wykopywane głębiej, posiadały mocniejszy strop. Natomiast schrony, które miały przetrwać zwykłe bombardowanie czy ostrzał artyleryjski, były wyposażone skromnie. Np. schron pod nowohuckim kinem Światowid, w którym obecnie znajduje się Muzeum PRL-u, miał ławki, zbiorniki na wodę pitną, proste narzędzia jak łopaty czy łomy, którymi ewentualnie można było wydostać się na zewnątrz. Nie zakładano, by w takich miejscach ludzie mieli się chronić przez długie miesiące.