Od czasu marcowych demonstracji w trakcie czarnego piątku aborcja nie jest głównym tematem politycznej dyskusji. Debatę tę zdominowały m.in. sytuacja obozu rządzącego, nowe pomysły PiS w ramach tzw. piątki Morawieckiego czy protest osób niepełnosprawnych.
Ale Polacy mają sprecyzowane poglądy w tej sprawie. Ostatnie demonstracje były związane z pracami w sejmowych komisjach nad projektem Kai Godek „Zatrzymaj aborcję". Od tego czasu Sejm jednak nie zajmował się tą ustawą, trafiła ona do parlamentarnej zamrażarki. Nastroje społeczne nie sprzyjają pracom nad tym projektem, mimo wspierania go przez Kościół.
Jak pokazuje nasz sondaż, Polacy w większości chcą, by obecny stan prawny nie ulegał zmianie. 56 proc. ankietowanych w badaniu z 24–25 maja tego roku twierdzi, że nie powinno się zmieniać obowiązującego prawa aborcyjnego. Co ciekawe, 29 proc. wskazuje, że ustawa aborcyjna powinna być złagodzona, a aborcja – bardziej dostępna niż dotychczas. Tylko 8,5 proc. chce zaostrzenia obowiązującej ustawy i zmniejszenia dostępu do aborcji. Niezdecydowanych jest 6,4 proc.
Ratujmy kobiety
Na początku stycznia tego roku projekt obywatelski liberalizujący zasady dostępu do aborcji przepadł w Sejmie podczas I czytania głosami m.in. PiS, ale i części opozycji. Podpisy pod nim zbierał komitet Ratujmy Kobiety z udziałem partii i organizacji lewicowych. – Widać trend liberalizacji społeczeństwa. Debata publiczna, dyskusja, która się toczy w tej sprawie, pokazała ludziom, jak wyglądają realia dostępności do aborcji i to, że to, co nazywane jest kompromisem, jest tak naprawdę zakazem. Zainteresowany zaostrzeniem jest margines. Szkoda, że ten margines jest tak drastycznie nadreprezentowany w Sejmie – komentuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polskiej.