Rok po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji na ulicach polskich miast ponownie odbyły się w tej sprawie protesty. Wywołała je historia 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która zmarła w szpitalu w wyniku wstrząsu septycznego po zbyt wczesnym odpłynięciu wód płodowych. Lekarze czekali, aż dziecko umrze, by udzielić pomocy matce.
Politycy i polityczki opozycji od blisko tygodnia podkreślają, że to efekt ubiegłorocznej decyzji TK. „Ani jednej więcej – marsz dla Izy" – to hasło demonstracji, które odbyły się w sobotę w około 70 miejscowościach w Polsce.
W Warszawie w proteście pod gmachem Trybunału Konstytucyjnego wziął udział m.in. były premier i przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Swój udział zapowiedział już wcześniej, chociaż zadeklarował, że nie będzie uczestniczył w demonstracji jako polityk, ale „jako mąż, ojciec i dziadek". W marszach i demonstracjach wzięli też udział przedstawiciele Lewicy oraz ruchu Polska 2050 Szymona Hołowni.
Opozycja ma różne pomysły dotyczące działań w tym zakresie na płaszczyźnie politycznej. Szymon Hołownia apeluje o zorganizowanie referendum aborcyjnego. – Chcę zobaczyć i usłyszeć w Polsce nie wolę Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tego, co kobiety powinny zrobić ze swoim życiem, tylko chcę zobaczyć i usłyszeć wolę Polaków – mówił w programie „Gość Wydarzeń" Polsat News. Hołownia chciałby też, by wcześniej Sejm uchwalił ustawę, która przywróciłaby stan prawny sprzed decyzji Trybunału Konstytucyjnego jako „plaster" na obecną sytuację.