„Rzeczpospolita” dotarła do listu, który posłowie PiS chcą wysłać do premiera Donalda Tuska i wicepremiera Waldemara Pawlaka (to PSL odpowiada w rządzie za Ministerstwo Pracy). Główny zarzut: bezczynność przy przygotowywaniu ustaw kończących reformę emerytalną sprzed dziewięciu lat. Pierwsze emerytury z nowego systemu mają być wypłacone już w przyszłym roku.
– Nie rozumiem, dlaczego rząd zwleka. Miał przecież przygotowane przez nas projekty, które wystarczyłoby wysłać do Sejmu – mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy, a teraz poseł PiS.
Według parlamentarzystów tej partii najpilniejsze są dwa projekty. Po pierwsze – regulujący powstanie zakładów emerytalnych, które będą nowe emerytury wypłacać. Po drugie – dostosowanie przepisów rentowych do nowych przepisów emerytalnych.
– Takie uregulowania są konieczne – ocenia Paweł Wypych, za rządów PiS prezes ZUS. – Jeśli sposób liczenia rent i emerytur nie będzie spójny, ludzie będą mieli motywację finansową, by tuż przed emeryturą przechodzić na rentę. Dzięki temu będą mogli wywalczyć wyższe świadczenie. Tę niespójność trzeba zlikwidować.
Koalicja te zarzuty odpiera: – Przepisy o rentach nie są tak pilne, by nie można było z nimi poczekać kilka miesięcy – komentuje Mieczysław Kasprzak z PSL, członek Sejmowej Komisji Polityki Społecznej. A ustawa o wypłatach emerytur? – Przez dwa lata PiS nic w tej sprawie nie zrobiło, a teraz nam zarzuca zaniechania. Przepisy, które przygotowało, wprowadzały nierówność kobiet i mężczyzn. Trzeba je było poprawić – denerwuje się.