Dary były zebrane i gotowe do wysłania już na początku września. – Poprosiliśmy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych o przewiezienie ich do Gruzji wojskowym samolotem transportowym CASA – mówi wiceszef Caritasu o. Zdzisław Świniarski. – List w tej sprawie dostali 8 września. Do dzisiaj brak odpowiedzi MSWiA.
Resort odpowiada za koordynację pomocy dla Gruzji. A jego pracownicy są oburzeni pytaniami „Rz”, dlaczego pomoc nadal czeka na wysłanie. – Wszystkie dary są przekazywane zgodnie z zapotrzebowaniem zgłaszanym przez stronę gruzińską – utrzymuje Piotr Olędzki z biura prasowego MSWiA. – Wiele osób z różnych ministerstw było i nadal jest zaangażowanych w przygotowanie i organizację transportów pomocy humanitarnej. Ci ludzie pracowali bez względu na porę dnia i nocy.
W magazynach Caritasu jest jednak wciąż 1,5 tony leków i materiałów medycznych, 350 kilogramów ubrań, także dziecięcych. Do tego 100 materaców, 50 mat, 90 śpiworów, 250 koców. Materiały higieniczne, proszki do prania, pieluszki dla dzieci. – Wiemy, że są potrzebne. Uchodźcy nadal nie wrócili do domów. Zbliża się zima – przypomina ojciec Świniarski. I dodaje, że kłopoty z transportem to nic nowego. – Zawsze na początku media interesują się tematem, pomoc jest wysyłana bez przestojów. Potem zamiera. A siły należy łączyć. My zbieramy dary i pieniądze, państwo niech pomaga przy transporcie – dodaje o. Świniarski.
Polska była jednym z pierwszych krajów europejskich, które wysłały do Gruzji pomoc humanitarną. Pierwszy samolot transportowy CASA poleciał tam już w połowie sierpnia. Potem było jeszcze kilka lotów. I na tym koniec.
Organizacje charytatywne nie mogą samodzielnie wystąpić do Sił Powietrznych o udostępnienie samolotu. Mogą to zrobić jedynie kancelarie Prezydenta, Premiera, Sejmu i Senatu. Problem polega na tym, że Polska dysponuje zaledwie dziewięcioma samolotami transportowymi. Służą one praktycznie cały czas do obsługiwania misji wojskowych w Iraku, Afganistanie i Czadzie.