W ciągu ostatnich 30 lat liczba profesjonalnych polityków wzrosła w Wielkiej Brytanii aż dziesięciokrotnie. Jest ich już prawie 30 tysięcy, a Skarb Państwa wydaje na ich utrzymanie pół miliarda funtów rocznie. Skandal wisi w powietrzu, bo brytyjskie partie zgodnie zapewniały, że chcą odchudzać administrację państwową. Przy okazji ujawniono, że dzięki tworzeniu nowych etatów do partyjnych kas płynie szeroki strumień pieniędzy. Powszechna jest bowiem praktyka pobierania przez partie haraczu od polityków obsadzanych na wszystkich możliwych szczeblach władzy.
– Zdecydowanie nie zgadzamy się na wyprowadzanie pieniędzy podatników do budżetów partyjnych za pomocą lokalnych urzędników. To jest po prostu nieuczciwe – mówi „Rz” Mark Wallace z TaxPayers Association. Jego zdaniem zmuszanie polityków do opłacania składki z publicznych pieniędzy to wprowadzenie tylnymi drzwiami finansowania partii z kieszeni podatników.
[wyimek]30 tysięcy polityków muszą utrzymać brytyjscy podatnicy[/wyimek]
[srodtytul]Tysiące dla samorządów[/srodtytul]
Najnowsze informacje o tym, ile politycy kosztują podatników, stały się jawne dzięki ustawie o swobodzie informacji (Freedom of Information Act). Dzięki niej Brytyjczycy się dowiedzieli, że w parlamencie pracuje nie 1386 deputowanych Izby Gmin i Izby Lordów, jak uczyli się w szkole, ale aż 4700 osób – większość to różnego rodzaju doradcy. Najwięcej stanowisk związanych z partiami politycznymi znajduje się w lokalnych samorządach. Do obsadzenia jest tam aż 22 tysiące etatów.