Legnica wstaje z kolan

Po katastrofalnej burzy. Dramat zintegrował mieszkańców. – Wspólnie zasadzimy nowy park – marzy się prezydentowi miasta

Aktualizacja: 27.07.2009 11:24 Publikacja: 27.07.2009 03:37

Prezydent miasta Tadeusz Krzakowski jest zbudowany postawą legniczan: – Od pierwszych chwil młodzi z

Prezydent miasta Tadeusz Krzakowski jest zbudowany postawą legniczan: – Od pierwszych chwil młodzi zgłaszali się na wolontariuszy, pomoc oferowali przedsiębiorcy. Na zdjęciu: usuwanie skutków nawałnicy

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Sobotę Janusz Anklewicz z sąsiadem Andrzejem Cependą spędzają na strychu. Niebo co rusz się chmurzy, muszą więc poprawiać targaną przez wiatr folię na dachu kamienicy przy ul. Wrocławskiej. Od czwartkowego wieczoru zastępuje blisko 100 m kwadratowych dachówek, które porwała nawałnica.

Na razie muszą liczyć tylko na siebie. Takich dachów, pokrytych folią w miejsce zerwanych dachówek, jest w Legnicy ponad 300.

W sobotę kamienica przy ul. Jaworzyńskiej, z której ewakuowano 15 osób, znów zapełniła się lokatorami. Nie wrócił tylko Andrzej Lis z ostatniego piętra.

– Pojechał na wczasy, nic tu po nim – mówi sąsiad. – I tak musiałby się wynieść, gdy ekipa będzie przekładać dach.

Wszyscy czujnie obserwują niebo. – Nawet policjanci, którzy chronią mecz Wisła – Lech w Lubinie, dzwonili przed chwilą, by uważać, bo nad Legnicę idzie wielka chmura – opowiada Stanisław Herdzlik, dyżurny w Centrum Zarządzania Kryzysowego. – Dogadaliśmy się z Radiem Plus: obiecali nam, że przerwą program i nadadzą ostrzeżenie.

W sobotę przez miasto kilkakrotnie przetoczyła się ulewa. Ale to nic w porównaniu z czwartkiem. – To był Armagedon – mówi prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski.

[srodtytul]Wielki strach[/srodtytul]

W czwartek przed 19 do okna na drugim piętrze kamienicy przy Jordana 11 podszedł Wojciech Bomecki. – Jakby nadciągała burza piaskowa, ciemność i nagle trzask łamanych drzew.

Gdy wielkim 150-letnim dębem rosnącym naprzeciw wiatr zaczął kręcić w lewo i prawo, Bomecki nie czekał, co będzie dalej. – Wszyscy do piwnicy! – krzyknął do rodziny i sąsiadów.

Radosław Jeleń, kelner z restauracji Wenecja w parku miejskim: – Ogromne drzewa niczym kurtyna w jednym momencie runęły do stawu. Stara lipa przygniotła toyotę zaparkowaną w miejscu, w którym zawsze stawiałem auto.

Ludzie uciekający z parku, przerażeni kłębili się w środku. Zgroza zapanowała, gdy tuż po burzy ktoś przyniósł wiadomość, iż drzewa przygniotły dwa wózki i dziecięcy rower.

– Na szczęście rodzice zdążyli uciec z dziećmi – mówi kelner. – Ale na drugi dzień okazało się, że jednak ktoś w parku zginął – dodaje.

– Istny park jurajski – tak Bomecki opisuje widok z okna po nawałnicy. – Jakby przebiegło stado dinozaurów.

Jak okiem sięgnąć kikuty złamanych w połowie drzew. Wzdłuż ulicy leży dąb, przed którym w czwartkowy wieczór uciekał z sąsiadami. – Chwała Bogu, obróciło go tak, że poleciał na park, a nie kamienicę – wzdycha Bomecki.

[srodtytul]Sąsiad sąsiadowi[/srodtytul]

Prezydent Krzakowski w sobotę o 18 rozpoczyna kolejne posiedzenie sztabu kryzysowego. Bilans nawałnicy: jeden zabity, z 41 rannych 13 jest w szpitalach, głównie na chirurgii. Sztab odnotował łącznie 400 zgłoszeń o szkodach. Koszt naprawy ok. 300 dachów to ponad 3 mln zł. Strat w mieniu komunalnym jeszcze nie policzono.

Na pewno znacznie podwyższą średnią dolnośląską. Tylko z danych PZU wynika, że do sobotniego wieczoru – bez Legnicy – zgłoszono ich ok. 3000.

– Każda to minimum 10 tys. zł – mówi Olga Zacharowicz, zastępca dyrektora PZU ds. likwidacji szkód, która z ekipą likwidatorów przyjechała specjalnym autobusem do Kunic. – Przy czym z naszych szacunków wynika, że na terenach dotkniętych klęskami ubezpieczonych jest ok. 40 proc. mieszkańców.

Poszkodowani mogli na szczęście liczyć na pomoc mieszkańców miasta.

Dziurę w dachu nad mieszkaniem Wojciecha Bomeckiego wszyscy mieszkańcy kamienicy łatali do pierwszej w nocy. – Przecież to normalne, że trzeba pomóc – mówi sąsiad z parteru. – Przeglądaliśmy, które dachówki są całe, żeby je wykorzystać.

Stanisław Herdzlik opowiada, że już w piątek przychodziły tłumy ludzi, głównie młodych.

– Pytali, jak można pomóc. Niektórym musieliśmy podziękować, ale część bardzo pomogła nam w przeszukiwaniu parku – przyznaje.

– Ludzie cały czas pytali strażaków, gdy naprawiali dachy i kominy, czy nie są głodni, czy przynieść im coś do picia – opowiada zmęczony akcją starszy aspirant Janusz Steć.

Miejscowy hipermarket Auchan przekazał wodę dla strażaków i policjantów. 

Przedsiębiorcy zgłaszali się do urzędników i  proponowali, że podeślą swoich murarzy, cieśli – wszystko za darmo.

Zgłosił się także specjalista dendrolog i zaproponował, że oceni, które drzewa w parku można jeszcze uratować. 

Prezydent Krzakowski jest zbudowany zachowaniem mieszkańców. Wierzy, że ludzi na tyle zintegrowało wspólne nieszczęście, iż jego pomysł powinien wypalić. A marzy mu się, by każdy mieszkaniec zasadził w parku jedno drzewko. – Wtedy to będzie naprawdę nasz park – mówi.

Dziś Krzakowski chce rozmawiać z radnymi o likwidacji szkód i zapomogach dla poszkodowanych. Liczy też na pomoc rządu. W piątek dzwonił do niego wicepremier Grzegorz Schetyna, poseł ziemi legnickiej. A wojewoda dolnośląski obiecał po 6 tys. zł dla poszkodowanych rodzin.

– Przydałoby się, bo całe mieszkanie do remontu się nadaje – Janusz Anklewicz odkłada na chwilę szpachelkę, którą zeskrobuje tynk z sufitów.

[ramka][srodtytul]Kraj liczy straty[/srodtytul]

Wysokość wniosków do ubezpieczycieli o odszkodowania po tegorocznych nawałnicach przekracza 140 mln zł – dowiaduje się „Rz”. Dziś Komisja Nadzoru Finansowego ma opublikować zestawienie strat.

Najbardziej dotknięte są województwa: podkarpackie, dolnośląskie i małopolskie. Władze lokalne w całej Polsce szacują łączne straty na 1,2 mld zł. Z dotychczas zgłoszonych wniosków o odszkodowania wynika, że ubezpieczeniem objętych jest nieco ponad 10 proc. zniszczeń. Rezerwy wydzielone na wypłaty – ponad 140 mln zł – stanowią około 0,5 proc. rezerw wszystkich ubezpieczycieli majątkowych działających w Polsce. Wysokość strat spowodowanych przez tegoroczne nawałnice już przekroczyła sumę odszkodowań wypłaconych za powódź w 2001 r. Wówczas towarzystwa wypłaciły 129 mln zł.

[i]—a.h.b.[/i][/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=j.kalucki@rp.pl]j.kalucki@rp.pl[/mail][/i]

Sobotę Janusz Anklewicz z sąsiadem Andrzejem Cependą spędzają na strychu. Niebo co rusz się chmurzy, muszą więc poprawiać targaną przez wiatr folię na dachu kamienicy przy ul. Wrocławskiej. Od czwartkowego wieczoru zastępuje blisko 100 m kwadratowych dachówek, które porwała nawałnica.

Na razie muszą liczyć tylko na siebie. Takich dachów, pokrytych folią w miejsce zerwanych dachówek, jest w Legnicy ponad 300.

Pozostało 93% artykułu
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie