Do zniszczenia żywieckiego pomnika doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sprawcy wyłamali i ukradli stojącą na cokole mosiężną figurę orła. To nie pierwsza dewastacja tego pomnika. Dwa lata temu tablice z inskrypcjami przypominającymi o zbrodni popełnionej na żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych oblano czerwoną farbą. Wandali nie udało się schwytać.

- W związku z kolejnym haniebnym incydentem wyznaczyłem tysiąc złotych nagrody za pomoc w ujęciu sprawcy - mówi „Rz” Stanisław Pięta, poseł PiS. Zapowiada też powołanie "straży Żywieckiej” – Towarzystwa Patriotycznego im. Antoniego Bieguna ps. Sztubak (podkomendny "Bartka"). – Będzie się troszczyć o upamiętnienie bohaterskich żołnierzy NSZ walczących na Żywiecczyźnie z bolszewickim okupantem, a także zapobiegać komunistycznym aktom wandalizmu – tłumaczy poseł Pięta.

Oddział Flamego był jednym z najdłużej działających oddziałów NSZ. Wsławił się m.in. zajęciem 3 maja 1946 r. Wisły. Żołnierze „Bartka” wkroczyli do opanowanego już przez komunistyczne władze miasteczka. Funkcjonariusze MO, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i gminny sekretarz PPR zabarykadowali się na posterunku. Oddział bez przeszkód zorganizował w Wiśle kilkugodzinną paradę zwycięstwa życzliwie przyjętą przez mieszkańców.

Flame stał się cierniem w oku władz komunistycznych. Na najwyższym szczeblu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przygotowano specjalną operację. Do oddziału dostali się podstawieni funkcjonariusze bezpieki, którzy – podając się za emisariuszy rządu na uchodźstwie – mieli pomóc żołnierzom NSZ w bezpiecznym przedostaniu się na Zachód. W wyniku tej prowokacji 167 wojaków „Bartka” zostało we wrześniu 1946 r. bestialsko zamordowanych w okolicy Łambowic. Sam Henryk Flame, po ujawnieniu się w 1947 roku, został zamordowany strzałem w plecy przez funkcjonariusza milicji Rudolfa Dudka.