– Trzeba umocnić dumę z bycia Francuzem – powiedział minister imigracji Besson. I zapowiedział rozpoczęcie „wielkiej debaty” na temat francuskiej tożsamości, która ma zaowocować konkretnymi rozwiązaniami mającymi na celu jej obronę. Plan, ogłoszony w niedzielę wieczorem, wywołał wczoraj we Francji burzę.
Resort imigracji zaczyna właśnie wprowadzać w życie pilotażowy program „edukacji obywatelskiej” dla dorosłych, na razie w dwóch departamentach. Wszyscy chętni będą mogli wziąć udział w czterech sesjach „kształcenia patriotycznego”, na których nauczą się, jak rozpowszechniać właściwe postawy wśród innych.
Według Bessona każdy uczeń powinien przynajmniej raz w roku odśpiewać francuski hymn – Marsyliankę, uczestnicząc w patriotycznej uroczystości. Minister podkreślił też, że we Francji nie powinno być dopuszczalne noszenie burek, ubiorów muzułmańskich zakrywających szczelnie kobietę, łącznie z twarzą (świat ogląda przez krateczkę na wysokości oczu). – Można debatować o wprowadzeniu prawa w tej kwestii, ale co do zasady nie ma żadnej debaty: burka jest nie do zaakceptowania, jest sprzeczna z wartościami naszej tożsamości narodowej – podkreślił minister.
Ta ostatnia kwestia wzbudziła emocje. Według sekretarza krajowego Partii Socjalistycznej Jeana-Christophe’a Cambadélisa pomysły Bessona to element kampanii rządzącej prawicy przed wyborami lokalnymi, które mają się odbyć za pięć miesięcy. – Pan Besson i obecny rząd biorą Francuzów za naiwniaków, których można poprowadzić jak barany do ataku na burkę, żeby zapomnieli o całej reszcie (problemów kraju – red.) – powiedział wczoraj Cambadélis.
Stanowisko Bessona podoba się za to komentatorowi BBC Johnowi Rushtonowi. – To muzułmanie przybyli do Francji i stanowią w niej mniejszość. Jeśli ktoś przychodzi do naszego domu i chce w nim zostać, musi respektować nasze zasady, a nie odwrotnie. Tak jest, gdy my odwiedzamy kraje islamskie. Musimy wówczas postępować zgodnie z zasadami wyznaczonymi przez mieszkającą tam większość – mówi „Rz”.