Na poczcie już rajstop nie kupisz

Poczta Polska uznała, że w trosce o swój wizerunek nie będzie sprzedawać niektórych artykułów

Publikacja: 06.11.2009 21:25

Znicze można kupić na poczcie przez cały rok. Urzędy handlują też m.in. ziemią do kwiatów, ubraniami

Znicze można kupić na poczcie przez cały rok. Urzędy handlują też m.in. ziemią do kwiatów, ubraniami i kosmetykami

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Poduszki, rajstopy, proszki do prania, a nawet nasiona – teraz na poczcie, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, można się zaopatrzyć w wiele artykułów, które z główną działalnością tej firmy wiele wspólnego nie mają. Pod koniec października wielu klientów właśnie na poczcie kupuje m.in. znicze.

– Sprzedaje się to, na co akurat jest zapotrzebowanie – opowiada "Rzeczpospolitej" pracownik poczty na Białostocczyźnie. – Szczególnie na wsiach, gdzie nie ma w pobliżu sklepu czy kiosku, w którym można kupić rajstopy lub pastę do zębów.

Ale Poczta Polska uznała, że handlowanie takimi rzeczami psuje jej wizerunek.

[srodtytul]Wanny i pralki obok znaczków[/srodtytul]

Jak tłumaczy Mirosław Markiewicz z zarządu Poczty Polskiej, dochody trzeba zrównoważyć z "postrzeganiem samej instytucji". – By nie pojawiały się artykuły, które negatywnie wpływają na markę – zaznacza. – W niektórych zakątkach Polski asortyment proponowany przez jednostki pocztowe jest kuriozalny. Nie mamy zamiaru kontynuować sprzedaży kołder, konfekcji albo np. sprzętu AGD.

Jeszcze kilka lat temu w niektórych urzędach można było kupić wanny albo pralki. W listopadzie ubiegłego roku firma przestała sprzedawać papierosy. Z czego zrezygnuje teraz? Jak dowiedziała się "Rz", trwa ustalanie szczegółowej listy.

[srodtytul]Lepiej postawić na jakość usług? [/srodtytul]

To niepokoi pracowników. Boją się, że mogą stracić stanowiska. – Jaki będzie sens utrzymywania placówki, skoro pracy przy usługach pocztowych jest na dwie, najwyżej trzy godziny? – pyta nasz rozmówca z Białostocczyzny.

Dziwi się, że firma rezygnuje z tej formy zarabiania pieniędzy. Jednak Mirosław Markiewicz przekonuje, że wpływy ze sprzedaży takich artykułów nigdzie nie są dominującą pozycją. – W poszczególnych urzędach to najwyżej 15 proc. przychodów – mówi. Cała Poczta Polska ma z takiej sprzedaży ok. 530 mln zł przychodów rocznie (to 7,5 proc. z 7 mld przychodów firmy).

Placówki pocztowe handlem zaczęły zajmować się na początku lat 90., gdy firmę rozdzielono od telekomunikacji.

– Był to rodzaj dywersyfikacji naszej działalności – mówi dyrektor jednego z regionów. I popiera ograniczenia w handlowaniu.

Jego zdaniem firma powinna skupić się na poprawie jakości usług pocztowych.

Podobnego zdania jest Aleksander Domaradzki, ekspert z firmy Doradztwo Gospodarcze i Logistyczne Polska. – Poczta powinna swoją ofertę dostosować do klientów, którzy przychodzą głównie, by nadać korespondencję, skorzystać z jej usług, a nie do tych, którzy być może kiedyś wejdą po poduszkę – mówi.

[srodtytul]Zostaną klasery i książki [/srodtytul]

Dyrektor jednego z regionów zwraca uwagę na jeszcze inny problem – często to, co sprzedaje się na poczcie, jest droższe niż w innych sklepach.

Dlaczego? Bo Poczta Polska podlega pod ustawę o zamówieniach publicznych, więc musi kupować towary w przetargach, czyli ze sporym wyprzedzeniem. A inni handlujący mogą się zaopatrywać u producentów, korzystając np. z sezonowych promocji.

– Poza tym Poczta nie ma warunków do przechowywania towarów, a koszty transportu są olbrzymie – dodaje dyrektor.

Narodowy operator nie zamierza jednak całkowicie rezygnować z handlu.

– Na pewno w punktach pocztowych pozostanie sprzedaż artykułów związanych z naszym obszarem działania, czyli piśmienniczych, prasy czy książek – zapowiada Mirosław Markiewicz. I deklaruje: – Nadal będziemy sprzedawać to, czego sprzedaż jest ułatwieniem dla klientów.

Teresa Szczutowska, rzecznik regionu białostockiego Poczty Polskiej, wylicza: – Na miejscu wycofywanych towarów pojawią się koperty, opakowania, klasery, wydawnictwa, produkty służące do komunikacji, np. karty telefoniczne, czy służące do doładowania. Aleksander Domaradzki popiera takie rozwiązanie. I podaje przykład australijskiej poczty, która jest jednym z największych w tym kraju dystrybutorów artykułów piśmienniczych i telefonicznych.

Poduszki, rajstopy, proszki do prania, a nawet nasiona – teraz na poczcie, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, można się zaopatrzyć w wiele artykułów, które z główną działalnością tej firmy wiele wspólnego nie mają. Pod koniec października wielu klientów właśnie na poczcie kupuje m.in. znicze.

– Sprzedaje się to, na co akurat jest zapotrzebowanie – opowiada "Rzeczpospolitej" pracownik poczty na Białostocczyźnie. – Szczególnie na wsiach, gdzie nie ma w pobliżu sklepu czy kiosku, w którym można kupić rajstopy lub pastę do zębów.

Pozostało 85% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?