Poduszki, rajstopy, proszki do prania, a nawet nasiona – teraz na poczcie, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, można się zaopatrzyć w wiele artykułów, które z główną działalnością tej firmy wiele wspólnego nie mają. Pod koniec października wielu klientów właśnie na poczcie kupuje m.in. znicze.
– Sprzedaje się to, na co akurat jest zapotrzebowanie – opowiada "Rzeczpospolitej" pracownik poczty na Białostocczyźnie. – Szczególnie na wsiach, gdzie nie ma w pobliżu sklepu czy kiosku, w którym można kupić rajstopy lub pastę do zębów.
Ale Poczta Polska uznała, że handlowanie takimi rzeczami psuje jej wizerunek.
[srodtytul]Wanny i pralki obok znaczków[/srodtytul]
Jak tłumaczy Mirosław Markiewicz z zarządu Poczty Polskiej, dochody trzeba zrównoważyć z "postrzeganiem samej instytucji". – By nie pojawiały się artykuły, które negatywnie wpływają na markę – zaznacza. – W niektórych zakątkach Polski asortyment proponowany przez jednostki pocztowe jest kuriozalny. Nie mamy zamiaru kontynuować sprzedaży kołder, konfekcji albo np. sprzętu AGD.