Lepiej pomagać rodzicom, niż zabierać im dzieci

- W domach dziecka jest wiele tzw. pomyłek i łatwo stwierdzić, które dzieci nie powinny tam trafić - mówi "Rz" Marek Liciński

Publikacja: 17.11.2009 01:44

[b]Rz: Czy w Polsce zbyt często pochopnie zabiera się dziecko z jego naturalnej rodziny?[/b]

[b] Marek Liciński, terapeuta rodzinny:[/b] Nagłaśniane od czasu do czasu przez media przypadki zabrania dziecka rodzicom bez wyraźnego powodu to nie są incydenty. To jest powszechne. Zdarza się, że decyzje o ograniczeniu praw rodzicielskich zapadają zaocznie. Rodzice nie są w ogóle wzywani. Bardzo często wnioskują o to indywidualne osoby: pracownik socjalny, kurator sądowy, pedagog szkolny, a sąd to zatwierdza.

[b]Małe mieszkanie lub braki w edukacji dziecka mogą być powodem do odebrania go?[/b]

Większość dzieci trafia do placówek właśnie z powodu biedy i niewydolności systemu edukacyjnego. Dzieci z biednych rodzin zazwyczaj nie chodzą do przedszkola. W rodzinach z marginesu rodzice poświęcają im mniej uwagi, mniej rozmawiają, bo muszą walczyć o przeżycie. A przepaść edukacyjna między nimi a rówieśnikami narasta. Ostra patologia czy demoralizacja dziecka nie jest zbyt częsta.

[wyimek]Dzieci odbiera się ludziom, którzy nie znają swoich praw i nie potrafią się bronić [/wyimek]

[b]Czy to znaczy, że placówki są pełne dzieci, które tam nie powinny w ogóle trafić? [/b]

W domach dziecka jest wiele tzw. pomyłek i łatwo stwierdzić, które dzieci nie powinny tam trafić. Jeśli dziecko dobrze funkcjonuje, nie stwarza problemów czy uczy się, to znaczy, że w rodzinie nic takiego się nie dzieje, żeby dziecko nie mogło się w niej wychowywać. Nawet jeżeli któreś z rodziców się awanturuje czy popija, to z samego tego faktu nic nie wynika. Gdyby stwarzało zagrożenie dla dziecka, to byłoby to po nim widać.

[b]Gdzie leży problem? Przecież choćby tylko ze względu na wydatki państwu nie opłaca się wychowywanie dzieci w placówkach. [/b]

To jest właśnie absurd.

Bo wystarczyłoby czasem wypłacić rodzinie po 300 zł na dziecko. Tymczasem zabiera się je do placówek, gdzie pobyt każdego kosztuje nawet 4 tys. miesięcznie. Normalnym rozwiązaniem jest intensywna pomoc rodzinom, które sobie nie radzą, a nie odbieranie im dzieci. Tyle że Polska jest skansenem, jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów opieki nad dziećmi.

Przeciętny pracownik socjalny ma pod opieką od 100 do 150 rodzin. Gdyby na pracę z rodzinami przeznaczył nawet połowę swojego czasu, to na każdą rodzinę mógłby poświęcić tylko 30 minut w miesiącu. W tym czasie nie można w żaden sensowny sposób pomóc, zwłaszcza że często ci pracownicy są nieprzygotowani do pracy korekcyjnej z rodziną.

[b]A może na spójny system stałej pomocy rodzinom nas nie stać?[/b]

Bogate kraje nie dlatego wspierają rodziny biologiczne, że je na to stać. Tam wiedzą, że to się najbardziej opłaca. Trzeba pomagać rodzinom od początku, a nie kontrolować, oceniać i wymagać.

[b]Czy trudno jest odzyskać dziecko?[/b]

Dzieci odbiera się ludziom, którzy nie znają swoich praw, nie potrafią się bronić. Oni nie korzystają z żadnej pomocy prawnej. Cała pomoc sprowadza się do stawiania im trudnych do spełnienia wymagań i symbolicznej pomocy finansowej.

Społeczeństwo
Child Alert. Poszukiwana jedenastolatka odnalazła się
Społeczeństwo
Psychiatra o zbrodni na UW: Oblaliśmy jako społeczeństwo dwa testy
Społeczeństwo
Imigrant dobry, pod warunkiem, że jest sprawdzony
Społeczeństwo
Najnowsza prognoza pogody na 10 dni. Kiedy wreszcie będzie cieplej?
Społeczeństwo
Kosmiczna szansa dla Polski. Co przyniesie „sławoszomania”?