Reklama

Rekordowa frekwencja w letnich kurortach

W nadmorskim Rewalu zagłosowało tylu letników, ilu jest mieszkańców. Tam wyborcza frekwencja była najwyższa – ponad 82 proc.

Publikacja: 22.06.2010 03:36

PKW odnotowała rekordową liczbę oddanych głosów w letnich kurortach, gdzie już przed wyborami pojawili się turyści. Czy to znaczy, że przedwyborcze akcje wzywające do pójścia do urn poza miejscem zamieszkania odniosły skutek?

– Pracuję tu 17 lat i po raz pierwszy frekwencja jest tak wysoka, choć zawsze sięgała 50 proc. – mówi Tadeusz Chmiel z Urzędu Miasta w Wiśle (frekwencja 60,08 proc.). W Zakopanem (62,31 proc.), 27-tysięcznej stolicy Tatr, wydano dodatkowo ponad 1200 kart do głosowania dla turystów.

Najwięcej osób głosowało w Rewalu (82,21 proc.). – Gmina liczy 3560 mieszkańców, a samych turystów zagłosowało 3351 – podkreśla Wioletta Brzezińska z Urzędu Gminy Rewal.

W Rewalu policzono, że gdyby PKW brała pod uwagę tylko głosowanie miejscowych, frekwencja wyniosłaby 61,5 proc.

Turyści chętnie oddawali głosy na całym zachodnim wybrzeżu. W Mielnie i Ustroniu zabrakło kart do głosowania. Podobnie było w kurortach pomorskich. W Jastarni, gdzie frekwencja wyniosła 76,3 proc., letnicy dopytywali, dlaczego punktów do głosowania nie ma w hotelach. Karty do głosowania dowożono z Helu. Zagłosowało tu 2559 osób, z czego aż 1227 to letnicy z zaświadczeniami.

Reklama
Reklama

Grażyna Herman z Urzędu Miasta w Jastarni: – Zobaczymy, co będzie 4 lipca. Wtedy może być jeszcze więcej przyjezdnych.

– Obawiam się, że frekwencja w drugiej turze będzie niższa niż w pierwszej – twierdzi jednak Rafał Chwedoruk, politolog z UW. – Właśnie z powodu wakacji. Owszem, teraz turyści się zmobilizowali, ale ludzie dwa razy w tak krótkim czasie się nie podrywają.

Wyraźnego ożywienia przy urnach nie spodziewa się także Jarosław Flis, politolog z UJ. – Sztaby skupią się na mobilizowaniu swojego elektoratu i zniechęcaniu wyborców przeciwników – argumentuje.

Frekwencja w I turze wyborów prezydenckich w całym kraju wyniosła 54,94 proc. To więcej niż pięć lat temu, gdy nie przekroczyła 49,74 proc.

W stosunku do średniej krajowej nieźle wypadły duże miasta. W Warszawie frekwencja wyniosła 68,93 proc., w Poznaniu – 65,5, w Gdańsku – 65,02, a w Krakowie – 63,73 proc.

Niższą, ale powyżej średniej krajowej, PKW zanotowała w Szczecinie (59,35 proc.), Białymstoku (59,26 proc.) czy Katowicach (59,79 proc.). Prawie 60-proc. frekwencja była w Opolu, ale to Opolszczyzna znalazła się w ogonie stawki – zanotowano tu najniższy wynik wśród regionów – 46,59 proc. Tu także padł rekord najniższej frekwencji w ogóle. W gminie Radłów do urn wybrało się tylko 27,3 proc. uprawnionych.

Reklama
Reklama

Wyraźnie powyżej średniej wypadły województwa: mazowieckie (61,24), pomorskie (57,85), małopolskie (57,46) i wielkopolskie (55,95). Czy te wyniki to powód do radości?

– I tak, i nie – uważa Chwedoruk, który wskazuje, że atmosfera po katastrofie smoleńskiej wskazywała na to, że frekwencja będzie wyjątkowo wysoka. – Ale przyszła powódź i wielu ludziom odebrała ochotę na głosowanie.

– Myślę o tym, jak przeżyć kolejny dzień bez prądu, wody, a nie o polityce – tłumaczy „Rz” Mariusz Łukasik z dwukrotnie zalanego Szczekarkowa w gminie Wilków na Lubelszczyźnie (frekwencja 40,28 proc.), który w głosowaniu nie brał udziału. Jeszcze gorszy wynik zanotowano w dotkniętych powodzią Dwikozach w Świętokrzyskiem (35,66 proc.).

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Ustawa łańcuchowa. Sejm podjął decyzję w sprawie prezydenckiego weta. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama