Ostatnie lata przyniosły prawdziwy zwrot w relacjach polsko-żydowskich. Obustronne stereotypy słabną, antysemityzm i antypolonizm zastępują wzajemne zrozumienie i nostalgia za wspólną, utraconą przeszłością. Jedną z postaci, które się do tego przyczyniły, jest Szewach Weiss.
Odkąd w 2000 r. objął stanowisko ambasadora Izraela w Warszawie, za życiowy cel obrał sobie pojednanie między Polakami a Żydami. Misję zaczynał w niezwykle trudnym momencie, gdy wybuchł spór wokół Jedwabnego. To Weiss był jednym z organizatorów polsko-żydowskich uroczystości w miejscu kaźni tamtejszych Żydów.
– Gdy na świecie pytają mnie o Jedwabne, przypominam, że w tej samej Polsce były także inne stodoły. Stodoły, w których Polacy z narażeniem życia przechowywali Żydów. Sam jestem człowiekiem z takiej stodoły – mówił kiedyś Weiss "Rz".
Pochodzącą z Borysławia rodzinę Weissów uratowali ukraińscy i polscy sąsiedzi. Młody Szewach (rocznik 1935) spędził miesiące w skrytce między ścianami budynku. – To właśnie dlatego zawsze protestuje, gdy polski naród jest oskarżany o współudział w Holokauście, gdy próbuje się pominąć milczeniem rolę polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – mówi jego bliski znajomy.
"Polakom zarzuca się, że nie zrobili wystarczająco dużo. Mówią to osoby, które nie mają pojęcia, przed jakim strasznym dylematem stali Polacy ratujący Żydów. Dla obcych ludzi musieli zaryzykować życie swoje i swojej rodziny. Polscy Sprawiedliwi byli wielkimi herosami. Nikt jednak nie może takiej postawy wymagać od całego społeczeństwa" – pisał w "Rz".