W lesie w okolicach warszawskiej Olszynki Grochowskiej kilka dni temu mężczyzna w volvo przywiózł młodą amstafkę. Wyrzucił ją obok parowozowni. Wsiadł do auta i odjechał. Suczka próbowała dogonić samochód, ale nie dała rady. Psem zaopiekował się patrol ochrony kolei i przekazał go schronisku.
– Podobnych przypadków jest coraz więcej – mówi Ulki Kurek z fundacji Animal Rescue, która współpracuje ze schroniskiem w Józefowie. Dodaje, że przybywa tam coraz więcej zwierzaków. – Zaczyna się okres wakacyjny. Poza tym na wiosnę było dużo miotów i zdarza się, że właściciele nie chcą opiekować się szczeniakami. Więc je wyrzucają. Wiele z nich ląduje na wsiach, w lesie, są przywiązywane do ogrodzeń pod schroniskiem – opowiada.
Również Wanda Dejnarowicz, szefowa Schroniska na Paluchu, mówi, że już zaczyna trafiać do nich więcej zwierząt. – Ale i tak rekordy porzuconych psów notujemy w listopadzie, kiedy to warszawiacy wracają z działek i chcą się pozbyć psa, który im służył za stróża – mówi szefowa „Palucha". Zauważa, że teraz do schroniska częściej trafiają szczenięta. W maju na „Paluch" trafiło niemal 300 zwierząt, a w czerwcu już jest ponad setka.
Czy można ograniczyć wyrzucanie zwierząt przed wakacjami? Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza mówi, że miasto przygotowuje kampanię, która ma ograniczać to zjawisko, ale jej szczegóły nie są jeszcze znane. – Zastanawiamy się też, czy na stronie Biura Ochrony Środowiska nie dołączyć zakładek z adresami hoteli dla zwierząt czy osób zawodowo zajmujących się opieką nad zwierzętami – dodaje urzędniczka.