Hiszpańscy deputowani oderwali się od spraw związanych z nękającym ich kraj kryzysem, by pogrążyć się w dyskusji o sensie noszenia krawata.
Temat wywołał minister gospodarki, handlu i turystyki Miguel Sebastián, przychodząc w środę do parlamentu w marynarce nałożonej na rozpiętą pod szyją koszulę. Ten socjalistyczny polityk zawsze chodzi tak ubrany latem i już był upominany z tego powodu przez partyjnego kolegę, przewodniczącego Kongresu Deputowanych José Bono. Tym razem Bono ostentacyjnie podziękował politykom, którzy nosząc krawaty, „pomagają mu utrzymać odzieżową dyscyplinę". Sebastián odparował, że przykręcenie klimatyzacji o jeden stopień pozwala zaoszczędzić 7 procent zużywanej na nią energii. Skrytykował niską temperaturę w sali obrad wymuszoną formalnymi ubiorami.
Sebastián zauważył, że bojkot krawata nie jest jego autorskim pomysłem. Powołał się na przykład premiera Japonii, który w 2005 roku kazał ministrom chodzić latem bez marynarek i krawatów, by wypełnić protokół z Kioto. Konserwatywny szef rządu Junichiro Koizumi dawał wówczas przykład, przychodząc na obrady w białych spodniach i wypuszczonych na wierzch koszulach. Sebastián dodał, że przed tygodniem podobne kroki podjął rząd Portugalii.
Minister twierdzi, że w swoim resorcie dzięki rozebraniu pracowników oszczędza na energii 250 tysięcy euro rocznie. W kuluarach zapewniał, że będzie przychodził latem do parlamentu bez krawata, czy Bono to się podoba czy też nie. Ten ostatni przeprosił zganionego kolegę esemesem, ale nie zamierza ustąpić. – On ma rację w kwestii energii, a ja mam rację w kwestii krawatów – powiedział. Nie sądził, że napotka na opór w szeregach własnej partii. Na znak solidarności z ministrem na drugi dzień wielu socjalistów przyszło na obrady bez krawatów, a niektórzy nawet bez marynarek.
Eksperci uważają, że zamiast kłócić się o krawaty, posłowie powinni się raczej zaniepokoić tym, że Hiszpania importuje 75 procent zużywanej energii, podczas gdy średnia europejska wynosi 60 procent.