Targi, wymienialnie, szafingi, swapy to imprezy, na których można wymienić się używanymi rzeczami. Ludzie masowo skrzykują się na nie w Internecie albo organizują takie spotkania w gronie znajomych. Zjawisko nie dziwi ekspertów. Jak mówią, im trudniejsza sytuacja ekonomiczna, tym chętniej budujemy sieci bezgotówkowej wymiany, by przetrwać trudny okres.
– Następnym razem pomyślimy o większym pomieszczeniu – zapowiada Dominika Gawron, jedna z organizatorek "Targu dla mamy", który odbył się w sobotę w Poznaniu. Można było tam sprzedać, wymienić i oddać zbędne ubrania, zabawki czy sprzęty. Chętnych do takich transakcji było kilkadziesiąt osób. Niektórzy rezygnowali z rozkładania stoiska, bo brakowało już miejsca.
Zasady targu są proste. Jeśli ma się rzeczy, które są w dobrym stanie, a już się ich nie potrzebuje, wystarczy je przynieść. – Niektórzy się wymieniają, inni wolą sprzedać za drobne sumy, a zgromadzone pieniądze przeznaczyć np. na gwiazdkowe prezenty – opowiada Anna Koszla, inna organizatorka imprezy.
"Targ dla mamy" odbył się w Poznaniu po raz drugi. Za to w Toruniu Stowarzyszenie Rodzina Inspiruje zorganizowało już siedem "Mamowych wymienialni ubrań". Odbywają się co dwa miesiące.
– Na początku były to tylko kilkuosobowe spotkania znajomych. Na ostatnim było już nawet trochę ciasno. Przyszło około 30 mam – mówi Joanna Dardzińska ze stowarzyszenia. Zaczęło się od damskich ubrań, ale potem pojawił się stolik z ubrankami dla dzieci i zabawkami. Organizatorzy chcą, by rzeczy na wymianę przybywało. – To będzie taki pchli targ. Idea jest taka, że wymieniamy się bezgotówkowo. Ubrania, które zostają, przekazujemy organizacjom charytatywnym – zaznacza Dardzińska.