Przed Sądem Rejonowym w Słubicach od dwóch lat polska matka i niemiecki ojciec walczą o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem. W postępowanie zaangażowało się Biuro Rzecznika Praw Dziecka. Zajęło stanowisko mogące ułatwić wydanie do Niemiec siedmioletniej dziewczynki, która nigdy w Niemczech nie mieszkała i nie mówi po niemiecku. Po objęciu sprawy nadzorem przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina sąd w m iniony piątek uznał, że dziecko powinno zostać w Polsce. Wyrok jest nieprawomocny.
Victoria jest owocem polsko-niemieckiego związku, który się rozpadł. Jej ojciec, były policjant, należy do najzamożniejszych ludzi w Niemczech – ma jedną z największych sieci handlujących używanymi samochodami. W tle jego walki o dziecko są także kwestie finansowe. Niemiec płaci bardzo wysokie alimenty, adekwatne do poziomu swojej zamożności. Gdyby dziewczynka przebywała pod jego opieką, nie musiałby tego robić.
W walkę zaangażował olbrzymie środki. Wynajął m.in. bardzo dobrą kancelarię adwokacką i agencję detektywistyczną. – Byłam inwigilowana dzień w dzień z wyjątkiem niedziel – opowiada "Rz" Izabela Dąbek, matka dziewczynki. Ale kobietę najbardziej boli to, że przeciwko niej – jak mówi – wystąpiło Biuro Rzecznika Praw Dziecka.
– Adwokatka mojego byłego partnera w ubiegłym roku zgłosiła się do RPD o pomoc i uzyskała od niego pismo, które złożyła w sądzie. W piśmie napisano, że zachowania matki wskazują na nadużywanie władzy rodzicielskiej ze szkodą dla małoletniej. Zostało oparte m.in. na opinii Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego w Zielonej Górze, którą zdruzgotała specjalistka z Polskiego Towarzystwa Psychologicznego – mówi Dąbek.
Doktor Agnieszka Pietrzak zarzuciła ośrodkowi diagnostycznemu m.in., że przygotował opinię niezgodnie z zasadami sztuki.