Uwaga!?Zabawa tylko dla bogatych

Gdy gospodarka zwalnia, Polacy szukają mocnych przeżyć. Koszty nie mają większego znaczenia

Publikacja: 07.10.2012 13:00

Kryzys? Jaki kryzys? Po domach, limuzynach i awionetkach nadchodzi czas na wyszukaną konsumpcję. Firmy specjalizujące się w wyprawach marzeń nie narzekają na zastój. Popyt budują bowiem firmowe wyjazdy typu incentive, z których korporacje nie rezygnują, traktując je w mniejszym stopniu jako nagrody, a coraz bardziej jako marketingowe narzędzia, które wiążą z nimi pracowników i kontrahentów.

Pracownia Przygód, niewielka warszawska firma od kilkunastu lat specjalizująca się w organizowaniu najbardziej wyszukanych wypraw, wysłała latem sześcioosobową rodzinę do Korei Północnej, bo ta postanowiła uczcić rodzinne święto, łapiąc trochę klimatu pokazanego w słynnym filmie dokumentalnym „Defilada". Pilnowani przez przewodnika, którego z kolei pilnował inny, składali wieńce pod pomnikami, odwiedzili nieremontowane od 60 lat wesołe miasteczko, robili zakupy w supermarkecie, w którym wcześniej gorączkowo uzupełniano artykuły. Koszt dwutygodniowej wyprawy (w tym do Chin i Korei Pd.) – 60 tys. euro.

300 tys. zł nie było barierą dla innej polskiej rodziny, która zafundowała sobie Izrael od biblijnej strony. W programie był przelot helikopterem nad twierdzą Masada i Pustynią Judzką, szabasowa kolacja u żydowskiej rodziny i biesiada w biblijnych strojach, w której daniami głównymi były potrawy przygotowywane według przepisów sprzed dwóch tysięcy lat, poprzedzona łowieniem ryb z łodzi w jeziorze Genzaret.

Trzydniowy wypad do Francji dla fascynata szybkich aut, połączony z prowadzeniem bolidu F1, kosztował jego żonę ponad 20 tys. zł.

– Takie indywidualne wyjazdy zdarzają się raz – dwa razy w roku – przyznaje Paulina Kalinowska. – Ale widać, że tego typu prezenty, jakie sobie i bliskim sprawiają zamożni Polacy, zaczynają wchodzić w modę. Jednak o prawdziwym zjawisku będzie można mówić dopiero za kilka lat – uważa.

Na tym raczkującym jeszcze rynku lepszym wynikiem może  się pochwalić działający od pół roku serwis zingtravel.pl należący do giełdowej spółki Travelplanet.pl, największego polskiego sprzedawcy wycieczek. Sprzedał kilka voucherów upominkowych w postaci indywidualnych wypraw.

– Teraz przygotowujemy ofertę na wyprawę psimi zaprzęgami przez Laponię jako prezent na urodziny dla narzeczonego – mówi Alicja Krawczyńska, brand manager serwisu.

Wyprawa nie jest tania – bez przelotu to blisko 6 tys. złotych, ale Travelplanet.pl zdecydował się na uruchomienie takich wyszukanych ofert, bo z jego analiz wynika, że to rosnący rynek. Wyprawa do amazońskiej dżungli i na Galapagos za kilkanaście tysięcy złotych (mieszkanie w dżungli w domkach na specjalnych platformach,  połów piranii z łodzi, fotograficzne łowy na głuptaki niebieskonogie na wyspach) skusiła kilku klientów indywidualnych.

Według Alicji Krawczyńskiej wyprawy firmowe w egzotyczne zakątki połączone np. z przemierzaniem trasy konno, mieszkaniem w nietypowych miejscach itp. budują potrzebę konsumpcji z najwyższej półki, jaką jest spełnianie marzeń o poznawaniu i doznawaniu najdalszych zakątków świata.

Potwierdza to Paulina Kalinowska z Pracowni Przygód.

– Organizujemy od 30 do 40 wypraw firmowych rocznie – mówi. – To wciąż forma nagród dla najlepszych współpracowników, kooperantów itp., ale również, a może głównie, narzędzie marketingowe dla firm. Dlatego w kryzysie, gdy klient jest wyjątkowo ważny, liczba takich wyjazdów nie spada.

Kalinowska zauważa, że po wizach z egzotycznych zakątków świata w paszportach uczestników widać, iż nie chcą oni wakacji „hipermarketowych", jakie oferuje większość biur podróży. Wśród objeżdżonej „firmowo" klasy średniej czarterowe wakacje coraz częściej traktowane są jak brak swoistej podróżniczej ogłady.

– Musimy starać się o coraz bardziej egzotyczne kierunki i coraz bardziej wyszukane atrakcje – zauważa Kalinowska.

Pracownia Przygód zrealizowała np. wyprawy lodołamaczami, a potem helikopterami na biegun północny albo statkiem polarniczym do kolonii pingwinów na biegun południowy, gdzie ostatni odcinek pokonuje się na nartach (od 22 tys. dolarów). Teraz jedna z grup kajakami zmierza po Morzu Arktycznym na Spitsbergen w poszukiwaniu białych niedźwiedzi. W maju klient pracowni wybrał się z pracownikami do Namibii na powietrzne safari awionetkami połączone z wizytą u plemienia Himba i Buszmenów, safari w Parku Etosza i bliskie spotkanie z gepardami. Inny zaprosił grupę kontrahentów na przelot motolotnią nad wodospadami Wiktorii, a potem spacer ze szczeniętami lwów. Kolejna firma zafundowała sobie warsztaty kulinarne z Robertem Makłowiczem w willi Josipa Broz Tito, a pracownicy jednego z koncernów przejechali Dolinę Śmierci w USA kabrioletami.

A w ofercie jest jeszcze lot ponaddźwiękowym MIG-iem na wysokość 25 km nad ziemią z możliwością poprowadzenia go przez chwilę za 15 tys. euro. – Było nawet zainteresowanie naszą najdroższą ofertą: lotem w kosmos za 20 mln dolarów – twierdzi właścicielka Pracowni Przygód. – Kilku biznesmenów zrezygnowało jednak, bo uznali, że przeciążenia mogą być niebezpieczne dla zdrowia.

Wyprawy proponowane przez Zingtravel.pl nie osiągają aż tak zawrotnych cen, a program nie zawiera tak ekstremalnych propozycji. Krawczyńska zastrzega, że serwis działa dopiero pół roku, ale w strukturze zainteresowania i zakupów nie widać specjalnej dysproporcji w korzystaniu z oferty pomiędzy firmami i indywidualnymi klientami. – Vouchery podarunkowe to rzeczywiście sporadyczne zdarzenia – dodaje. – Ale przypuszczalnie dlatego, że nasza oferta to inspiracja do własnych modyfikacji.

Kryzys? Jaki kryzys? Po domach, limuzynach i awionetkach nadchodzi czas na wyszukaną konsumpcję. Firmy specjalizujące się w wyprawach marzeń nie narzekają na zastój. Popyt budują bowiem firmowe wyjazdy typu incentive, z których korporacje nie rezygnują, traktując je w mniejszym stopniu jako nagrody, a coraz bardziej jako marketingowe narzędzia, które wiążą z nimi pracowników i kontrahentów.

Pracownia Przygód, niewielka warszawska firma od kilkunastu lat specjalizująca się w organizowaniu najbardziej wyszukanych wypraw, wysłała latem sześcioosobową rodzinę do Korei Północnej, bo ta postanowiła uczcić rodzinne święto, łapiąc trochę klimatu pokazanego w słynnym filmie dokumentalnym „Defilada". Pilnowani przez przewodnika, którego z kolei pilnował inny, składali wieńce pod pomnikami, odwiedzili nieremontowane od 60 lat wesołe miasteczko, robili zakupy w supermarkecie, w którym wcześniej gorączkowo uzupełniano artykuły. Koszt dwutygodniowej wyprawy (w tym do Chin i Korei Pd.) – 60 tys. euro.

Pozostało 82% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie