Strajk generalny w całym kraju, „dudabus" jeżdżący po Polsce za „tuskobusem" i utrudniający premierowi spotkania z wyborcami, ogólnopolskie manifestacje, happeningi i antyrządowe akcje to tylko niektóre pomysły na nowy sezon walki między NSZZ „Solidarność" a rządem. Decyzje o tym, które z tych pomysłów będą realizowane, zapadną dziś. O godz. 14 zbierze się w tej sprawie w Kielcach Komisja Krajowa „S".
Związkowcy zapowiadają, że nie dadzą premierowi ani chwili spokoju. – Mamy pieniądze i struktury. Nie będziemy godzić się na rozwiązania uderzające w pracowników – mówi nieoficjalnie bliski współpracownik szefa „S".
Na początek przewidują strajk generalny na Śląsku organizowany przez Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, w którego skład wchodzą przedstawiciele związków zawodowych działających w tym regionie. – Ostateczne decyzje podejmiemy po 14 marca, po spotkaniu z wicepremierem Januszem Piechocińskim. Jeśli nie uda nam się porozumieć, uciekniemy się do strajku – mówi Grzegorz Podżorny ze śląsko-dąbrowskiego regionu „S". Związkowcy walczą o strategię rozwoju przemysłu na Śląsku i o ratowanie miejsc pracy w regionie.
Wyobrażają sobie, że podczas czterogodzinnego strajku cały Śląsk zostanie sparaliżowany: nie będą jeżdzić pociągi i komunikacja miejska, a nauczyciele nie będą prowadzili lekcji. Strajk planowany jest na kwiecień.
Związkowcy po cichu przyznają, że śląski strajk ma być próbą generalną przed podobną akcją w całym kraju. O jej ewentualnej dacie mają zdecydować dziś na posiedzeniu Komisji Krajowej. – Chodzi o znalezienie sposobu na zorganizowanie strajku przeciwko rządowi, bo prawo takiej możliwości nie przewiduje – mówi Podżorny. – Można natomiast zrobić to w taki sposób, że w spór zbiorowy wchodzi załoga jednej z publicznych placówek, a pozostałe przyłączają się na zasadzie solidarności związkowej. I takim sposobem mamy strajk generalny przeciwko władzy – dodaje związkowiec.