Pół roku temu mało kto pamiętał o Annie German. Dziś jej piosenki „ Eurydyki tańczące" czy „Człowieczy los" mają na YouTube po kilkaset tysięcy odsłon. A miasta, z którymi piosenkarka była związana, zastanawiają się, jak uczcić jej pamięć, a przy okazji się na niej wypromować. Moda na German się rozkręca.
Odkrycie młodych
Przez dziesięć tygodni serial o życiu Anny German pokazywany w telewizyjnej Jedynce bił rekordy popularności. Każdorazowo w piątkowy wieczór przed ekranami gromadziło się ponad 6 mln widzów, co było rekordem w tym paśmie. Jak wynika z danych firmy Nielsen Audience Measurement, spośród 100 osób mających w tym czasie włączony telewizor aż 40 wybierało właśnie ten film.
Popularność rosyjsko-polsko-ukraińskiego filmu nie dziwi osób, które znały Annę German. – Jestem taka dumna, że wrażliwość Polaków wypłynęła na wierzch – mówi Wanda Ziembicka-Has, wrocławska radna, która miała okazję poznać Annę German. – Ten film ma proste, ale świetne kreacje. Joanna Moro powinna dostać nagrodę za swoją grę – uważa. Przyznaje, że w filmie rzeczywistość miesza się z fikcją. – Ale o to nie można mieć przecież pretensji – mówi.
Kompozytorka Katarzyna Gaertner, twórczyni jednego z największych przebojów Anny German „Eurydyki tańczące", też nie jest zdziwiona, że Polacy tak chętnie oglądali serial. – Włożono w niego dużo serca. Reżyser nie miał ograniczeń – tłumaczy. – Dzięki temu serialowi ludzie mogli ją poznać, dowiedzieć się, że miała zjawiskowy, anielski głos, to fenomen, że 30 lat po śmierci zyskała tylu nowych fanów – mówi kompozytorka.
Ogromna popularność serialu zaskoczyła samą telewizję. – Spodziewaliśmy się, że film będzie oglądany przez starsze pokolenie, które jeszcze pamięta Annę German, ale okazało się, że przyciągnął on także młodych, dla których piosenkarka jest odkryciem – opowiada Joanna Stempień-Rogalińska, rzeczniczka TVP.