Miliardy na wątpliwe renty

NIK | Renty inwalidzkie bierze ponad milion osób. Nie ma gwarancji, że dostają je ci, co powinni – alarmuje Izba.

Publikacja: 10.06.2013 03:02

Inspektorzy NIK uważają, że lekarze orzecznicy ZUS nie przestrzegają przepisów. Efekt? Wiele decyzji

Inspektorzy NIK uważają, że lekarze orzecznicy ZUS nie przestrzegają przepisów. Efekt? Wiele decyzji jest potem uchylanych

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Ponad 18 mld zł rocznie przeznacza polskie państwo na wypłatę rent z powodu niezdolności do pracy 1 mln 083 tys. osób. Ale orzecznictwo ZUS szwankuje – wynika z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarła „Rz".

„Działalność organów orzeczniczych nie daje gwarancji, że publiczne pieniądze są wydatkowane racjonalnie, a świadczenia są przyznawane osobom uprawnionym" – alarmuje Izba w raporcie.

Nie orzeka specjalista

NIK skontrolowała m.in. centralę ZUS, 16 oddziałów i Ministerstwo Pracy. Losowo zbadała niektóre decyzje rentowe z lat 2010–2012 (pierwsze półrocze). Raport potwierdza obiegowe opinie, że zasady przyznawania rent są niejasne i może dochodzić przy tym do nadużyć.

O przyznaniu renty decydują lekarze orzecznicy ZUS, a w drugiej instancji komisje lekarskie. Niezadowoleni mogą iść do sądu.

Najwięcej zastrzeżeń NIK ma do jakości pracy lekarzy orzeczników. Wytyka im, że nie przestrzegają procedur. Powszechną praktyką jest wydawanie decyzji przez lekarzy, którzy nie są specjalistami w danej chorobie – tak było w 68 proc. spośród decyzji zbadanych przez NIK. Np. chorego na serce bada neurolog.

Chociaż lekarze powinni zasięgać opinii konsultantów, robią to rzadko – takie ekspertyzy sporządzono tylko w 6,5 proc. orzeczeń. Dlaczego? Orzecznicy ufają swoim kompetencjom.

Ale czasem się mylą. NIK twierdzi, że co trzecią decyzję orzeczników komisje lekarskie zmieniały. Np. w Oddziale ZUS w Rzeszowie wszystkie zbadane przez Izbę 60 decyzji zbadał główny lekarz orzecznik i 25 proc. z nich uznał za wadliwe.

Zdaniem NIK niedostateczna kontrola decyzji rentowych rodzi zagrożenie korupcją. Może dochodzić do „kupowania" rent za łapówki.

Zagrożenie korupcją

Na światło dzienne wychodzą bulwersujące sprawy, jak ujawniona w zeszłym roku afera w ZUS w Tarnowie. Załatwienie renty kosztowało tam od ok. 300 do 2,5 tys. zł. Zarzuty korupcyjne usłyszało ponad 20 osób, w tym 7 lekarzy orzeczników, czyli niemal wszyscy z oddziału. Część już skazano.

O skali zagrożenia korupcją świadczy liczba śledztw przeciwko orzecznikom i konsultantom. W ciągu 2,5 roku, które NIK badał, wobec 22 osób toczyły się sprawy lub zapadły wyroki skazujące za łapówki przy dawaniu rent. Dotyczyły 7 oddziałów ZUS.

Z zarzutami nie zgadza się ZUS i podkreśla, że NIK zbadała ułamek z ponad miliona decyzji rentowych. Jacek Dziekan, rzecznik ZUS zaznacza, że tylko 5 proc. decyzji orzeczników i komisji lekarskich o nieprzyznaniu renty jest skarżona do sądu. A te coraz rzadziej uwzględniają odwołania. – Odsetek wyroków uwzględniających odwołanie w sprawach rent z tytułu niezdolności do pracy w stosunku do wszystkich orzeczeń lekarzy orzeczników i komisji lekarskich wydanych w tych sprawach wynosił w roku 2010 – 1,5 proc.,  w 2011 – 1,6 proc. a w 2012 – 1,2 proc. – podaje Dziekan.

Jeremi Mordasewicz, członek Rady Nadzorczej ZUS mówi „Rz": – Nie można postawić tezy, że ludzie są krzywdzeni, a poziom orzecznictwa jest niski. NIK zbadała promil decyzji budzących wątpliwości. ZUS musi dbać o osoby, którym renty się należą, ale nie może szafować nimi, ponieważ na wypłatę przeznacza publiczne pieniądze – zaznacza.

Bolesław Piecha z PiS, do niedawna szef sejmowej komisji zdrowia, uważa, że proces orzekania o niezdolności do pracy jest niejasny, zbiurokratyzowany i prowadzony przez słabo przygotowanych orzeczników, którzy nie liczą się z opiniami specjalistów. – Wiele decyzji jest nietrafnych i wzbudza poczucie krzywdy u pacjentów. Panuje przekonanie, że jeśli się nie przyniesie „głowy pod pachą", o rencie nie ma mowy – mówi „Rz".

Zawiódł system?

Dlaczego o rentach nie decydują specjaliści? Bo – jak twierdzi rzecznik ZUS – „bardzo rzadko zdarza się, aby przyczyną niezdolności do pracy były następstwa jednego schorzenia, a więc w rozpatrywaniu indywidualnej sprawy nie wystarcza nawet wysokospecjalistyczna wiedza z jednej tylko dziedziny medycyny".

NIK uważa, że reforma z 1997 r., dzięki której wyodrębniono dwa systemy orzecznicze – lekarski ZUS dotyczący rent oraz orzekania o niepełnosprawności – nie dała efektów. Rencistów rzadko się rehabilituje, czy przekwalifikowuje do innego zawodu.

– Proponujemy połączenie obu systemów orzekania ze względu na dobro pacjentów. To pozwoli zaoszczędzić publiczne pieniądze i poprawić jakość orzecznictwa – mówi „Rz" Jacek Jezierski, prezes NIK.

W ciągu 2,5 roku koszty orzekania ZUS w sprawie rent wyniosły 487 mln zł.

Ponad 18 mld zł rocznie przeznacza polskie państwo na wypłatę rent z powodu niezdolności do pracy 1 mln 083 tys. osób. Ale orzecznictwo ZUS szwankuje – wynika z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarła „Rz".

„Działalność organów orzeczniczych nie daje gwarancji, że publiczne pieniądze są wydatkowane racjonalnie, a świadczenia są przyznawane osobom uprawnionym" – alarmuje Izba w raporcie.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni
Społeczeństwo
Taka pogoda czeka nas do świąt. Najnowsze prognozy IMGW
Społeczeństwo
IPN szuka ofiar niemieckiego obozu dziecięcego przy Przemysłowej w Łodzi
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Społeczeństwo
Policja apeluje o pomoc. Zaginął profesor warszawskiej uczelni