Kina plenerowe biją rekordy popularności. Warszawa, Bydgoszcz czy Poznań to miasta, w których tego lata otwarto nowe miejsca na filmowe pokazy pod chmurką.
– Widzowie chcą tam chodzić, by poczuć wspólnotę, znaleźć się w grupie wybranych, która chce obejrzeć ten sam film – uważa Wiesław Kot, krytyk filmowy.
W samym centrum stolicy na dziedzińcu kamienicy przy ul. Chmielnej od lipca działa Kino pod Minogą, zorganizowane przez Galerię Jabłkowskich i Stowarzyszenie Gwara Warszawska.
W co drugą sobotę miesiąca są tam prezentowane filmy, które mają przybliżyć warszawski folklor i kulturę stolicy. Na pierwszy seans „Cafe Pod Minogą" przyszło ponad 200 widzów w różnym wieku. – Już po pierwszym seansie widzimy, że jest zapotrzebowanie na takie filmy – uważa Marta Jabłkowska, reprezentująca organizatora.
W Poznaniu jest kilka kin plenerowych. Jedno z nich uruchomiło Stowarzyszenie Antropologów Kultury Etnosfera na Rybitwach. Powstało na skwerze u zbiegu ulic Rybaki i Strzałowej. – To miejsce cieszyło się złą sławą. Uważano je nawet za patologiczne i zagrożone przestępczością. Postanowiliśmy je odczarować i stworzyć coś dla mieszkańców – mówi Maria Czarnecka, prezeska fundacji. Dodaje, że kino spodobało się poznaniakom. – Sama słyszałam od jednego z mieszkańców, że od 20 lat mieszka na Rybakach, ale pierwszy raz spotyka się z tym, że ktoś coś dla nich robi – mówi Czarnecka.