W przeprowadzonym pod koniec poprzedniego tygodnia na zlecenie „Rz" telefonicznym badaniu IBRiS Homo Homini zapytaliśmy Polaków o poczucie zagrożenia w związku z sytuacją na Ukrainie. Twierdząco odpowiedziało 47 proc. osób (18 proc. „zdecydowanie tak", a 29 proc. osób „raczej tak"). Zdecydowanie zagrożenia nie czuje 14 proc. osób, a „raczej nie odczuwa" 34 proc. (razem 48 proc.).
Zdaniem psychologa społecznego dr. Leszka Mellibrudy partie polityczne mogą próbować żerować na emocjach tych Polaków, którzy obawiają się przeniesienia konfliktu na Ukrainie za naszą granicę.
– Poczucie zagrożenia niesie z sobą pierwiastek nieracjonalny, a lęk to emocja nie do końca zdefiniowana. Niektóre partie będą je więc próbowały zdefiniować i zwiększać bądź zmniejszać, zależnie od potrzeby – tłumaczy dr Mellibruda. I dodaje, że na graniu emocjami skorzystają silne osobowości polityczne, takie jak Jarosław Kaczyński czy Janusz Korwin-Mikke. – Według określonej grupy odbiorców będą oni w stanie rozwiązać konflikt mocnym uderzeniem miecza, inaczej niż Donald Tusk, który jest politykiem koncyliacyjnym – uważa dr Mellibruda.
Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, uważa jednak, że rzeczywisty strach odczuwa zaledwie połowa z tych, którzy odpowiedzieli twierdząco zasugerowani pytaniem.
– Od początku konfliktu na Ukrainie upłynęło już tyle czasu, że część Polaków zdążyła się oswoić z tą sytuacją – mówi „Rz" Czapiński.