Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy obecnie trwająca w Hongkongu eskalacja sporów z policją była do przewidzenia? Pierwsza fala demonstracji rozpoczętych z końcem września przeminęła, druga była o wiele mniejsza, następnie ruchem określanym parasolową rewolucją zaczęły targać wątpliwości.
Nikt nie chce spędzać lat na ulicy, z własnej woli nawet w obronie słusznej sprawy. Pekin dał wyraźnie do zrozumienia, że nie życzy sobie dalszych demonstracji i jakiejkolwiek okupacji przez ruch Occupy Central. Rozmontowano jedno z trzech głównych miejsc protestów, w dzielnicy Mong Kok, aresztowano ponad 100 osób, a chwilowym gwoździem do trumny ruchów walczących o demokrację dla byłej kolonii brytyjskiej stały się przedsiębiorstwa autobusowe.
Autobusy chwilowo wygrały
Sąd najwyższy Hongkongu z początkiem grudnia stanął po stronie firmy transportowej, która żądała usunięcia barykad. Nie tylko ulica Nathan w Mong Koku, ale także centrum miasta w Admiralty było zablokowane, a komunikacja po nim tym samym bardzo utrudniona. Skargę wniosło przedsiębiorstwo o dość symbolicznej wobec głównej osi protestów nazwie: All China Express. Według niego średni czas przejazdu ze względu na wymuszone przez demonstrujących objazdy wydłużył się o 10 do 20 minut. Przewoźnik wskazywał także na ponoszone znaczne straty finansowe, które pomiędzy końcem września a października wyniosły blisko 90 tys. dolarów amerykańskich. Liczba korzystających z autobusów pasażerów i wpływy z biletów zmalały o 17 proc.
Według sądu korzystanie z publicznej drogi w sposób zgodny z prawem gwarantowane jest każdemu. Jednak nikt nie może przyznać sobie monopolu do używania takiej drogi bez poszanowania interesów pozostałych mieszkańców miasta. Intencje i wymiar wyższej sprawy nie mają w takim wypadku znaczenia, nawet jeżeli w grę wchodzą demonstracje mające prawo do istnienia na mocy tzw. Basic Law, czyli najwyższego prawa Hongkongu.
W HK trwa obecnie czas, który bez przesady można nazwać eskalacją działań policji. Uaktywnili się także protestujący, którzy na zabarykadowane miejsca przychodzą wyposażeni w twardsze niż do tej pory nakrycia głowy mające ochronić przed coraz częstszymi ciosami policyjnych pałek. Sąd nakazał oczyszczenie przejazdów na Connaught i Harcoirt Road, jednak wciąż najbliższy budynkom rządowym teren pozostaje opanowany przez ruchy Occupy i organizacje studenckie. Policja informuje o 40 aresztowanych, w stronę demonstrantów rozpylano także gaz pieprzowy. Główne urzędy ze względu na nową falę zamieszek były nieczynne przez pierwszą połowę poniedziałku, jednak już popołudniową porą urzędnicy mogli wrócić do pracy do biur.