Reklama

Patrioci przeciw muzułmanom

Niemcy są po USA głównym celem imigrantów. Obywatele mają już dość przybyszów i protestują.

Aktualizacja: 09.12.2014 09:50 Publikacja: 09.12.2014 02:00

Patrioci przeciw muzułmanom

Foto: AFP

Nie tak dawno z imigrantami walczyli głównie neonaziści z partii NPD. Dzisiaj jak Niemcy długie i szerokie mnożą się ruchy antyimigracyjne. W Kolonii działają Chuligani przeciwko Salafitom. Znana jest tam od dawna inicjatywa Pro Köln.

Alternatywa dla Niemiec (AfD) – nowa partia na niemieckiej scenie politycznej – uzupełniła swój program oparty na niechęci do integracji europejskiej o sprzeciw wobec imigracji.

Ostatnio triumfy święci na tym polu organizacja Pegida, co oznacza Patriotyczny Ruch Przeciwko Islamizacji Zachodu. Działa głównie w Dreźnie, gdzie od tygodni organizuje coraz liczniejsze poniedziałkowe demonstracje przeciwko imigrantom.

„Utwierdza się w społeczeństwie przekonanie, że muzułmanie nie mogą zostać Niemcami" – czytamy w opracowaniu berlińskiego Instytutu Badań Imigracyjnych i Integracyjnych.

Prawdziwi Niemcy

Spora część naszych sąsiadów zza Odry chce być prawdziwymi Niemcami z nieco wybieloną historią. 49 proc. obywateli uważa, że najlepiej określa współczesne Niemcy fakt zjednoczenia kraju. 16 proc. sięga do wydarzeń związanych z II wojną światową. Przy tym zaledwie 0,5 proc. przypomina w tym kontekście o Holokauście. To najnowsze wyniki badań berlińskiego instytutu.

Reklama
Reklama

„Sukces Pegidy przerósł wszelkie oczekiwania" – piszą niemieckie media, na próżno szukając wyjaśnienia tego fenomenu. Kilka tygodni temu w demonstracji brało udział kilkaset osób. Przed tygodniem już prawie 8 tysięcy. I to w Dreźnie, miejscu znanym z hasła „Wir sind das Volk" (Jesteśmy narodem), które na ustach tysięcy demonstrantów przyczyniło się kiedyś do upadku NRD.

– Dość już tego. Nie możemy sobie pozwolić na niekontrolowaną przez nikogo rzeszę imigrantów – udowadnia Lutz Bachmann, 41-letni szef jednej z agencji reklamowych i założyciel Pegidy. Wcześniej kryminalista po kilku wyrokach.

Powołuje się na niedawne badania opinii publicznej, z których wynika, że 40 proc. obywateli Niemiec jest przekonanych, że islam rozprzestrzenia się w Niemczech ponad wszelką miarę. Tyle samo chce ograniczenia budowy meczetów, a niemal dwie trzecie opowiada się za wprowadzeniem zakazu obrzezania. W bawarskiej CDU rozpoczęła się zaś dyskusja, czy należy wzorem Francji wprowadzić bezwzględny zakaz noszenia muzułmańskiej burki.

– Ataki na islam i jego wyznawców w Niemczech są swego rodzaju  zasłoną dymną, za którą kryje się zasadniczy cel, jakim jest walka z imigracją – zwraca uwagę „Rz" Ali Kizylkaya, szef Rady Islamskiej, duchowej organizacji wspólnot muzułmańskich. Jego zdaniem łatwo jest atakować islam i muzułmanów utożsamianych nierzadko w Niemczech z terroryzmem, salafizmem czy Państwem Islamskim.

Pasożyci i oszuści

W nieco inny sposób zrobił to kilka lat temu Thilo Sarrazin w słynnej książce „Samolikwidacja Niemiec". Przedstawiał imigrantów z Turcji jako pasożytów, których zasadniczym zajęciem jest „produkcja mnóstwa małych dziewczynek w muzułmańskich chustach".

Łatwo też wielu ksenofobicznym środowiskom agitować przeciwko napływowi przybyszów z Rumunii i Bułgarii pod hasłem walki z napływem struktur kryminalnych czy nieuczciwych imigrantów liczących na wykorzystanie niemieckich systemów socjalnych.

Reklama
Reklama

– Nie słychać już natomiast nic złego o imigrantach z Polski, Portugalii czy USA – mówi „Rz" prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Udowadnia, że zwłaszcza na obszarach byłego NRD istnieje wyniesiony jeszcze z przeszłości potencjał nienawiści do obcych. W nieistniejącym już państwie sporo było gastarbeiterów z Wietnamu czy Afryki, nie mówiąc już o Polakach pracujących w nadgranicznych rejonach NRD – nie cieszyli się oni uznaniem.

– Co innego Rosjanie. Stąd wykazujący obecnie zrozumienie dla Putina program polityczny popularnych na wschodzie postkomunistów z ugrupowania Lewica – tłumaczy prof. Schroeder.

Ale nie tylko na wschodzie Niemiec imigranci są utożsamiani z wszelakim złem zagrażającym pomyślności narodu. W pierwszych dziesięciu miesiącach tego roku w całym kraju odbyło się 200 antyimigracyjnych demonstracji, w ubiegłym roku było ich 18, a dwa lata temu zaledwie trzy. Ale też w tym roku jedynie liczba starających się o azyl w Niemczech przekroczy 200 tys. osób. Przed rokiem było ich 130 tys.

Rząd widzi w tym szansę na poprawę sytuacji na rynku pracy, nie mówiąc o dalekosiężnych celach demograficznych kurczącego się liczebnie społeczeństwa. Są plany szybszego niż do tej pory zatrudniania czekających na rozpatrzenie wniosków o azyl. Zgodnie z nimi mieliby już po 15 miesiącach, zamiast dotychczasowych czterech lat, prawo do zatrudnienia. Pod warunkiem, że nie zabiorą miejsca, które może zająć obywatel Niemiec czy jednego z krajów UE.

Społeczeństwo
Finlandia dopuszcza polowania na wilki. Czy inne kraje UE pójdą jej śladem?
Społeczeństwo
Strzelanina na plaży Bondi. Kim jest bohater, który mógł uratować nawet setki osób?
Społeczeństwo
Samolot pasażerski prawie zderzył się z maszyną wojskową USA. „To oburzające”
Społeczeństwo
Kibice rozczarowani wizytą Leo Messiego w Kalkucie. Wdarli się na boisko i zdemolowali stadion
Społeczeństwo
Ultrabogacze podbijają świat. I nadal się bogacą
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama