Ciąża była, dziecka nie ma

W Gliwicach sąsiedzi donieśli policji o poronieniu u młodej mieszkanki miasta, ale podobnych informacji funkcjonariusze nie otrzymują tak dużo.

Aktualizacja: 04.03.2015 16:34 Publikacja: 04.03.2015 15:50

Ciąża była, dziecka nie ma

Foto: Archiwum

- Jednak zawsze podchodzimy do takich sygnałów bardzo poważnie, bo włącza nam się alert, że mogło dojść do zabójstwa noworodka – tłumaczy komisarz Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

Sam wspomina taka sytuacje sprzed kilku lat. Wtedy mieszkańcy jednej wsi pod Leżajskiem powiadomili policję o ciąży u sąsiadki, a potem braku dziecka. Mundurowi poważnie podeszli do tego sygnału. Sprawdzali m.in. palenisko w piecu, bo zaszło podejrzenie, że noworodek został spalony. I to się później potwierdziło.

We wtorek po południu policjanci z Gliwic dostali informacje, że jedna z młodych mieszkanek miasta była w zaawansowanej ciąży, a już nie jest. I nie wiadomo co się stało z dzieckiem. Mundurowi pojechali na miejsce.

Porozmawiali z kobietą. Ta przyznała, że doszło do poronienia. Wskazała miejsce w ogródku, gdzie ukryła w foliowej torbie zwłoki sześciomiesięcznego płodu. Młoda kobieta trafiła do szpitala. Na jej przesłuchanie muszą zgodzić się lekarze.

Ciało dziecka trafiło do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie wykonana sekcja zwłok. Podczas badań biegli sądowi będą próbowali ustalić czy chłopiec urodził się żywy i dlaczego doszło do poronienia. - Po otrzymaniu wyników i wyjaśnieniu wszystkich okoliczności prokurator podejmie decyzje co do kwalifikacji prawnej tego zdarzenia – mówi kom. Marek Słomski, rzecznik policji w Gliwicach.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą" mówi, że to była pierwsza sytuacja, gdy policja dostała zgłoszenie o kobiecie w ciąży, a potem braku dziecka. – A pracuję tu już 25 lat, w tym osiem jako rzecznik i podobnych spraw takich dotąd nie było – dodaje kom. Słomski.

Także Sławomir Konieczny rzecznik lubuskiej policji przyznaje, że nie spotkał się z takimi sytuacjami. – Czasami media informują o podobnych sprawach, gdy mieszkańcy informują o ciężarnych, które urodziły, a dzieci nie ma. U nas od wielu lat nie było takich przypadków- dodaje Sławomir Konieczny.

Wspomina, że taka historia zdarzyła się około ośmiu lat temu, wtedy padło podejrzenie, że matka mogła spalić dziecko. I to się potwierdziło. Policja w Olsztynie też nie przypomina sobie takich historii.

Ale dzięki sygnałom od mieszkańców policja czasem trafia na makabryczne historie.Tak była z Beatą Z. z Hipolitowa. Po ostatniej ciąży w 2012 roku i braku dziecka mundurowi po informacji od sąsiadów i opieki społecznej zainteresowali się kobietą. Odkryli, że skazała ona na śmierć nie tylko ostatnie nowo narodzone dziecko, ale też czwórkę innych.

Beata Z. pozostawiała dzieci po porodzie w takim miejscu i warunkach, w których nie miały szans na przeżycie. Za pięciokrotne zabójstwo sąd skazał kobietę na 25 lat więzienia.

Dr Piotr Broda-Wysocki, socjolog z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, uważa, że działania doraźne nie zdadzą egzaminu, bo potrzebna jest długofalowa edukacja.

– Trzeba zacząć od edukacji młodych kobiet, które nie dojrzały do życia, do macierzyństwa. Podchodzą do niego niemal mechanicznie, na poziomie wręcz zwierzęcym. Ważna jest nie tylko poprawa sytuacji materialnej takich osób, ale też zmiana świadomości, dobra opieka w ciąży i w okresie okołoporodowym. Trzeba zacząć pracę edukacyjną w środowisku dziewcząt zagrożonych przedwczesnym macierzyństwem. Należy im uświadamiać,z czym się ono wiąże, jakie troski, zadania, radości niesie - mówi socjolog.

Jego zdaniem jeśli chodzi o starsze kobiety, działania edukacyjne już nic nie dadzą. Rodziny dysfunkcyjne powinny być objęte specjalną opieką. Przecież jeśli dojrzała kobieta decyduje się na zabójstwo dziecka, to na pewno proces wychowawczy w jej rodzinie nie przebiegał prawidłowo. Ważna jest również rola środowiska i otoczenia społecznego.

- Po tylu tragediach warto już powiedzieć „dość" i z tym skończyć. Dzieci nie są cudzą sprawą, tylko naszą. Dobro dziecka powinno przeważyć w takiej sytuacji – uważa dr Broda-Wysocki.

- Jednak zawsze podchodzimy do takich sygnałów bardzo poważnie, bo włącza nam się alert, że mogło dojść do zabójstwa noworodka – tłumaczy komisarz Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

Sam wspomina taka sytuacje sprzed kilku lat. Wtedy mieszkańcy jednej wsi pod Leżajskiem powiadomili policję o ciąży u sąsiadki, a potem braku dziecka. Mundurowi poważnie podeszli do tego sygnału. Sprawdzali m.in. palenisko w piecu, bo zaszło podejrzenie, że noworodek został spalony. I to się później potwierdziło.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Morskie Oko. Koń upadł na drodze, woźnica uderzył go w pysk. Jest reakcja ministerstwa
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają Daniela Obajtka jako prezesa Orlenu?
Społeczeństwo
Aktywiści mówią „dość”. Pozwą polskie państwo z powodu cierpienia psów i kotów
Społeczeństwo
Odkrycie w Kossakówce. Znaleziono zeszyty znanej poetki
Społeczeństwo
W Polsce kierowcy wciskają gaz i znów częściej tracą prawa jazdy