Reklama

Wenezuela: Czekanie na wojnę domową

Demonstracje, pustki w sklepach, brak żywności, wody i prądu – jak długo trwać może taki stan rzeczy?

Aktualizacja: 17.05.2016 22:33 Publikacja: 17.05.2016 18:44

Od piątku obowiązuje w kraju stan wyjątkowy. To reakcja rządu na protesty i demonstracje ludności, która ma już  dość wyrzeczeń i obietnic lepszej przyszłości. Stan wyjątkowy trwać będzie co najmniej 90 dni, ale zapewne zostanie przedłużony.

Poniedziałkowy dekret prezydencki upoważnia armię do rozdziału reglamentowanej żywności oraz innych produktów. Przewidziano także specjalne działania mające zapobiec ingerencji z zewnątrz, w postaci wzmożonej kontroli zagranicznych firm, instytucji i wszelkich organizacji utrzymujących kontakty z zagranicą.

Kapitalizm czyha

Nie ma mowy o przejęciu kontroli nad krajem przez kapitalizm – ogłosił prezydent Nicolas Maduro, starając się przerzucić winę za największy kryzys gospodarczy kraju na tajemnicze zewnętrzne moce. To one sprawiły, że cena ropy naftowej spadła poniżej 50 dol. za baryłkę. A wpływy z eksportu tego surowca to 95 proc. dochodów budżetowych.

Brak wody w kranach władze  tłumaczą  suszą, a kolejki na stacjach benzynowych obiektywnymi trudnościami. Nie działa służba zdrowia, w szpitalach brak lekarstw.  Zdaniem władz brak żywności ma być przejściowy. Zresztą jest ona dostępna na rynkach, ale dziesięciokrotnie droższa. Podobnie jak papier toaletowy. Inflacja osiągnie wkrótce prawie 500 proc., a gospodarka skurczy się w tym roku o 8 proc. Takie dane prezentuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Na ulicach wenezuelskich miast królują kryminalne bandy. Rabunki przechodniów i napady na sklepy są na porządku dziennym. Jak podaje „New York Times", powołując się na oficjalne statystyki, w pierwszym kwartale tego roku na ulicach zginęło 4996 osób. – To katastrofa, z której nie ma w zasadzie żadnego wyjścia – przekonuje „Rzeczpospolitą" Humberto Soccomandi z brazylijskiego dziennika „Valor Economico".

Reklama
Reklama

Socjalistyczny rząd Nicolasa Maduro nie może liczyć na pomoc finansową z zagranicy. Chiny zainwestowały już w Wenezueli miliardy w zamian za ropę i nie są skłonne udzielać dalszych kredytów. Pomoc MFW nie wschodzi w grę, gdyż Maduro nie zdecyduje się nigdy na przyjęcie związanych z nią warunków.

Jedynym wyjściem wydają się radykalne reformy gospodarcze, zerwanie z socjalizmem, likwidacja dotacji państwowych do niemal wszystkich artykułów i wprowadzenie nowej polityki fiskalnej. Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę z przyczyn ideologicznych. – Oznaczałoby utratę przez Zjednoczoną Partię Socjalistyczną Wenezueli (PSUV) poparcia w kręgach najwierniejszych zwolenników i tym samym władzy – tłumaczy Soccomandi. Nikt nie wie, na co liczy prezydent Maduro. Jego ugrupowanie straciło już w grudniu ubiegłego roku większość w parlamencie, który opanowała zjednoczona opozycja, czyli Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD). Ma 112 na 167 mandatów.

Nic to jednak nie znaczy. W rękach rządu powoływanego przez prezydenta jest Sąd Najwyższy. A ten kwestionuje wszelkie decyzje parlamentu zaskarżane przez rząd. Zgromadzenie Narodowe jest bezsilne. Opozycja uruchomiła wprawdzie proces zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie oceny prezydentury Nicolasa Maduro, ale mało kto sądzi, że uda się je przeprowadzić.

Prezydent ponad wszystko

- Nie brak głosów, że kraj zmierza do wojny domowej. Niewykluczone, że część opozycji szukać będzie poparcia w armii i może dojść do próby puczu wojskowego, co jednak musiałoby się zakończyć katastrofą – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Henryk Szlajfer, znawca Ameryki Łacińskiej. Podobny zamach w 2002 roku zakończył się niepowodzeniem i aresztowany na krótko autor socjalistycznej rewolucji Hugo Chavez odzyskał władzę w glorii i chwale.

Chavez zmarł na raka trzy lata temu, lecz idee jego rewolucji są nadal żywe. Przywoływał je bez ustanku Nicolas Maduro. Obecnie jest pod ścianą. Nikt nie jest mu w stanie pomóc. Największy sojusznik prezydent Boliwii Evo Morales stoi na czele najbiedniejszego państwa na kontynencie. Zewsząd płyną jedynie apele pod adresem władz w Caracas o zachowanie rozsądku i umiaru. Nie zapomniano o wydarzeniach z 1989 roku, kiedy gwałtowny spadek cen ropy wywołał zamieszki i grabieże, w których zginęło 300 osób. Na szybkie odbicie cen ropy nikt nie liczy. Przy tym spada produkcja ropy z powodu chronicznego niedoinwestowania wydobycia.

Społeczeństwo
Kłopoty z multikulturowością na antypodach
Społeczeństwo
Pobór wraca do Europy? Francja szykuje się na trudne czasy
Społeczeństwo
Ludwig A. Minelli nie żyje. Założyciel Dignitas miał 92 lata
Społeczeństwo
Lotnisko w Wilnie zamknięte. To kolejny taki przypadek nad Litwą
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Wspomnienie
Nie żyje sir Tom Stoppard, legenda brytyjskiej dramaturgii
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama