W Jekaterinburgu furgonetka wypełniona beczkami z benzyną i butlami z gazem staranowała wejście do kina. Jej kierowca sądził, że będzie tam wyświetlana „Matilda" – opowieść o romansie ostatniego cara Mikołaja II ze zrusyfikowaną tancerką polskiego pochodzenia Matildą Krzesińską.
„Widzimy i ideologów, i organizatorów tych bojówkarzy. Wcale się nie kryją. Widzimy, że ich celem nie jest kino, ale całe państwo" – napisał w specjalnym oświadczeniu reżyser filmu Aleksandr Uczitiel.
W leżącym na Syberii Jekaterinburgu 17 lipca 1918 roku rozstrzelano ostatniego cara i całą jego rodzinę. Na miejscu kaźni stoi obecnie cerkiew Na Krwi, w której kilka godzin przed zamachem spędził kierowca furgonetki, 39-letni Denis Muraszow. Na szczęście nie doszło do eksplozji beczek i butli, które wiózł w samochodzie. Spłonęła tylko część foyer kina i fragment piętra nad nim.
Tydzień wcześniej nieznani sprawcy obrzucili butelkami z benzyną budynek w Petersburgu, w którym znajduje się filmowe studio Uczitielia. – Tego pornola to niech Uczitiel pokazuje na Antarktydzie, jakimś pingwinom – mówił na wiecu w Jekaterinburgu w połowie sierpnia ubrany w kozacki mundur Muraszow. Zapewniał, że „w Rosji rośnie duch monarchistyczny".
– Od kilkudziesięciu lat poparcie dla monarchicznego ustroju jest stabilne i marginalne – 2–3 proc. pytanych – powiedział „Rzeczpospolitej" szef ośrodka socjologicznego Centrum Lewady Lew Gudkow. – Obserwujemy natomiast ostatnio falę sympatii dla rodziny carskiej. Pozytywny stosunek do niej deklarowało w latach 90. jedynie 3 proc. respondentów, a obecnie 16 proc.