Gdy nie wiemy, jak napisać testament, idziemy do notariusza. W epidemii jednak możemy do niego nie dotrzeć ani on do nas. Ze względu na rygory sanitarne i bezpieczeństwo wizyty notariuszy w szpitalach czy domach są wyjątkowo ograniczone. A przez telefon można tylko zasięgnąć porady. Notariusz nie może telefonicznie i w ogóle zdalnie sporządzić testamentu. Co wtedy?
Własnoręcznie
W takiej sytuacji spadkodawca może sporządzić testament własnoręczny, jak sama nazwa wskazuje, napisać go osobiście pismem ręcznym (nie może tego zrobić np. małżonek, który ładniej pisze) od początku do końca, sam podpisać i opatrzyć datą. Najważniejsze jest w testamencie stwierdzenie, że to dyspozycja na wypadek śmierci i dla kogo. Wystarczy jedno zdanie, np. „Chcę, aby po mojej śmierci cały mój majątek otrzymali żona i moje dzieci", wskazane z imienia i nazwiska, ewentualnie z datą urodzenia.
Dla pewności wato oznaczyć dokument słowem „testament". Dobrze, by autor testamentu (testator) wspomniał, czy pisał wcześniej inne testamenty, a jeśli tak, to czy je unieważnia, czy utrzymuje. Wtedy niezbędne będzie zbadanie, czy późniejszy testament zmienia poprzednie w całości czy tylko w części.
Chory może jednak utracić zdolność własnoręcznego pisania, a gdy notariusz zwleka, można skorzystać z testamentu ustnego. Jest dopuszczalny w razie obawy rychłej śmierci spadkodawcy, a Covid-19 raczej jest taką sytuacją.
Ostatnią wolę spadkodawca powinien oświadczyć w obecności co najmniej trzech świadków, nie mogą jednak nimi być osoby obdarzone choćby kawałkiem spadku. Mogą natomiast, co zresztą naturalne, organizować takie spotkanie świadków (zachowując oczywiście rygory sanitarne). Uchybienie sanitarne raczej nie podważyłoby mocy testamentu ustnego.