W nowej obroży

Rozmowa z Andrzejem Górskim

Publikacja: 05.09.2009 15:00

Ślub drukarza “Nowej” Emila Broniarka z Dorotą Ragan, 1984 r. 1. Andrzej Górski; 2. Janusz Górski „K

Ślub drukarza “Nowej” Emila Broniarka z Dorotą Ragan, 1984 r. 1. Andrzej Górski; 2. Janusz Górski „Kaktus”; 3. Anna Walentynowicz; 4. ks. Stanisław Małkowski; 5. Emil Broniarek; 6. Adam Grzesiak; 7. Magda Grzesiak; 8. Grzegorz Boguta; 9. Barbara Górska; 10. Maciej Radziwiłł

Foto: archiwum rodzinne

[b]Rz: O tym, że pański brat był tajnym współpracownikiem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa, że przez niego siedział pan w więzieniu, że zasypał wielu pańskich przyjaciół, dowiedział się pan z IPN?[/b]

[b]Andrzej Górski:[/b] Nic podobnego. Od dłuższego czasu podejrzewałem, że wśród najbliższych mi osób, włącznie z rodziną, było przynajmniej dwóch agentów. Pierwszymi podejrzanymi byli dla mnie brat Janusz i jego narzeczona. Ze swoimi podejrzeniami podzieliłem się z historyczką Justyną Błażejowską. W międzyczasie dostałem „z miasta” materiały skserowane z akt IPN – nie powiem od kogo, pod wycieraczkę nikt mi ich nie podrzucił – z których czarno na białym wynikało, że mój brat był TW „Kaktusem”. Od IPN potrzebowałem tylko potwierdzenia tych dokumentów, bo w końcu mogły to być fałszywki. No i dowiedziałem się, że żaden TW „Kaktus” w zasobach Instytutu nie figuruje.

[b]Odczuł pan ulgę.[/b]

Przeciwnie, dostałem szału. W krótkim czasie dysponowałem 350 różnymi dokumentami, które nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości, kto jest kim. A ja nie mogłem się w Instytucie doprosić, by uzyskać to, co mi się należało – prawdę o sobie i swoim bracie.

[b]Może – jak od dawna chcą tego niektórzy – należałoby Instytut spalić z całą jego zawartością.[/b]

Odwrotnie, otworzyć go. W końcu, po iluś monitach, powiedziano mi w IPN, że znaleziono akta „Kaktusa”, nawet trzy tomy. Ale udostępniono mi, zgodnie z procedurą, tylko te dokumenty, w których donosił na mnie, innych nie. W domu mam pięć razy więcej, ale nie związanych z nim papierów.

Ciekawe, że „Kaktus” z dużą pewnością siebie mówi obecnie, że nie ma żadnych kwitów, by cokolwiek podpisywał. Może mu pomógł jego esbecki przyjaciel, przed wyjazdem z Polski, czyszcząc akta. Okropne to wszystko. A ja mu nie wybaczę nigdy, że gdy wyszedłem z więzienia, to mój ojciec był już rośliną; nie sądzę, żeby mnie poznawał. A wcześniej, razem z matką, przeżyć musiał rewizje – nie przeze mnie, bo specjalnie się wymeldowałem, żeby SB nie miała pretekstu do nachodzenia staruszków, ale Janusz tworzył sobie operacyjną legendę. I esbecja wkraczała, robiła kipisz, rozrzucała starannie przez mamę złożoną w szafie pościel, a sparaliżowanego tatę przenoszono, szukając w tapczanie bibuły.

[b]Co pan będzie dalej robił ze sprawą „Kaktusa”? Zapomni pan o Januszu?[/b]

Nie, będę go osikowym kołkiem dobijał. Nie mam dla niego litości. Miał dwadzieścia lat na to, by się przyznać, przeprosić ludzi, którzy przez niego cierpieli. Nie zrobił tego, więcej – przez ten czas wymyślał mity, obrażał przyjaciół, rzucał na nich podejrzenie. W aktach IPN znajdują się kalumnie na Mirka Chojeckiego i jego żonę, na działaczy podziemia i ich rodziny.

Dwadzieścia osób, które poniosły wymierne straty na skutek działalności „Kaktusa”, to jedynie wierzchołek góry lodowej. Tych, których skrzywdził, jest znacznie więcej. Ja nie mam pretensji o to, przez co sam przeszedłem – nikt mnie kałaszem do pracy w podziemiu nie zmuszał. Ale byli ludzie, którzy udostępniali nam lokale, gdzie mieszkaliśmy. Wpadki domów w Radzyminie i Rembertowie zafundował ich właścicielom „Kaktus”, a to byli ludzie, którzy z opozycją mieli niewiele wspólnego albo nic, ale sympatyzowali z nami na maksa. I taka gnida zmusiła ich do przejścia przez esbeckie piekło.

[b]Jakie obywatelstwo ma „Kaktus”?[/b]

Francuskie, przecież był azylantem politycznym. Jego działalność zagraniczna to druga sprawa, mam nadzieję, że zostanie wyjaśniona.

Bo to ona ostatecznie go pogrąża. Znam ludzi, którzy wyjechali w latach 80. na Zachód, wyemigrowali po to tylko, by zerwać smycz, na której – z różnych względów – się znaleźli. Janusz nie tylko nie wykorzystał możliwości zerwania tej smyczy, ale swojej współpracy ze służbami PRL nadał nowy wymiar. Wymienił obrożę – pies.

[b]Rz: O tym, że pański brat był tajnym współpracownikiem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa, że przez niego siedział pan w więzieniu, że zasypał wielu pańskich przyjaciół, dowiedział się pan z IPN?[/b]

[b]Andrzej Górski:[/b] Nic podobnego. Od dłuższego czasu podejrzewałem, że wśród najbliższych mi osób, włącznie z rodziną, było przynajmniej dwóch agentów. Pierwszymi podejrzanymi byli dla mnie brat Janusz i jego narzeczona. Ze swoimi podejrzeniami podzieliłem się z historyczką Justyną Błażejowską. W międzyczasie dostałem „z miasta” materiały skserowane z akt IPN – nie powiem od kogo, pod wycieraczkę nikt mi ich nie podrzucił – z których czarno na białym wynikało, że mój brat był TW „Kaktusem”. Od IPN potrzebowałem tylko potwierdzenia tych dokumentów, bo w końcu mogły to być fałszywki. No i dowiedziałem się, że żaden TW „Kaktus” w zasobach Instytutu nie figuruje.

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie