Jak szkolą się wojskowi piloci

„Rz” udało się zobaczyć, jak działa ośrodek dla nurków i pilotów

Aktualizacja: 28.10.2011 02:24 Publikacja: 28.10.2011 01:58

Ośrodek w Gdyni jest jednym z najnowocześniejszych na świecie

Ośrodek w Gdyni jest jednym z najnowocześniejszych na świecie

Foto: marynarka wojenna

Nad Bałtykiem szaleje sztorm. Jest ciemna, zimna noc. Śmigłowiec Anakonda Marynarki Wojennej leci na akcję ratunkową. Niestety, ulega awarii. Spada do wody. W kabinie jest sześciu członków załogi: piloci, technicy pokładowi, ratownicy.

Czy uda im się wydostać na powierzchnię? Nagle wypływa pierwszy z lotników, za nim reszta. Powoli wdrapują się po pomoście ratującego ich okrętu, a ostatni pilot wjeżdża na pokład śmigłowca ratowniczego na specjalnej wyciągarce. Sytuacja jest opanowana.

Takie sceny dzieją się w Gdyni, w jednym z najnowocześniejszych na świecie wojskowych ośrodków szkolenia dla nurków i płetwonurków. Należy do Marynarki Wojennej, ale służy całemu wojsku.

„Rzeczpospolita" jako pierwsza z gazet mogła go obejrzeć, choć został oddany do użytku w czerwcu.

Kula robi fale, kabina się obraca

Żołnierze mają tam do dyspozycji dwa ogromne baseny. Pierwszy służy do szkolenia w wykonywaniu prac pod wodą,  m.in. spawania, by wydobyć ludzi z zatopionego okrętu, prowadzenia prac pirotechnicznych, obsługi pojazdów podwodnych. Wyposażony jest w skomplikowany system odprowadzania trujących gazów.

Drugi basen jest znacznie większy i głębszy (ma 10 m). Został na nim zainstalowany opuszczany podest dla nurków, taki jak na okręcie ORP „Piast". Jest też podest do skoku do wody z wysokości 4,5 m, a na nim wyciągarka podobna do tej na pokładzie śmigłowca Anakonda, są kosze ratownicze i nosze.

Obok basenu znajduje się konsola nazywana przez instruktorów centrum dowodzenia, która zdalnie obsługuje wszystkie urządzenia: system kamer, sztucznej mgły, zaciemnienia, dźwięków, stroboskopów, świateł alarmowych.

W basenie pływa specjalna kula, która wytwarza fale do wysokości 1,2 m. A na brzegu została zainstalowana makieta kabiny śmigłowca (może się obracać w wodzie).

Do niej właśnie wchodzi szkoląca się załoga samolotu i dzięki skomplikowanym urządzeniom makieta spada do basenu razem z żołnierzami.

– Wszystko to powoduje, że możemy się pochwalić jednym z najnowocześniejszych ośrodków tego typu na świecie, a na pewno najnowocześniejszym w tej części Europy – mówi kpt. marynarki Oskar Draus, wykładowca i rzecznik prasowy w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego.

Jak się uratować

Obowiązkowo co pięć lat w Gdyni szkolenia zachowania się pod wodą w sytuacjach ekstremalnych muszą przejść załogi wszystkich samolotów należących do armii. – Nad morzem latam od kilku lat. Mam świadomość, że zdarzyć może się wszystko – przyznaje pilot Anakondy kmdr ppor. pil. Wojciech Koliczko z 29. Darłowskiej Eskadry Lotniczej. – Musimy więc być przygotowani. Takie szkolenie jak w Gdyni doskonale do tego służy. Uczą nas pewnych zachowań, oswajają z sytuacjami w wodzie.

Jak zdradza „Rz" kpt. mar. Draus, w nowym roku w ośrodku będą się szkolić także litewscy piloci wojskowi.

I dla komandosów

W Gdyni przygotowano również kursy dla załóg okrętów podwodnych. Dzięki nim marynarze wiedzą np., jak przetrwać przez dłuższy czas w wodzie czy bezpiecznie wyjść z okrętu, który uległ wypadkowi.

– Bez tego szkolenia nie wiedzielibyśmy, jak bezpiecznie zachować się w takich sytuacjach – podkreśla por. mar. Leopold Tymanowski z załogi okrętu podwodnego typu Kobben. – W nowym ośrodku baseny mają dużo większą głębokość niż te, na których szkoliliśmy się do niedawna. A zejście tak nisko pod wodę to stres. Uczymy się, jak go opanować.

Poza tym w ośrodku mogą się szkolić komandosi z Wojsk Specjalnych i żołnierze Wojsk Lądowych, m.in. czołgiści czy saperzy.

– Dobrze by było, gdyby każde szkolenie wojskowe było na takim poziomie i z wykorzystaniem takiego sprzętu – uważa Janusz Walczak, ekspert wojskowy, były oficer Marynarki Wojennej. – Trzeba jednak dodać, że co najmniej dziesięć lat trwały prace nad utworzeniem tego ośrodka.

Jak przypomina, zaczęły się one po katastrofie ratowniczej anakondy w marcu 1997 r.

Nad Bałtykiem szaleje sztorm. Jest ciemna, zimna noc. Śmigłowiec Anakonda Marynarki Wojennej leci na akcję ratunkową. Niestety, ulega awarii. Spada do wody. W kabinie jest sześciu członków załogi: piloci, technicy pokładowi, ratownicy.

Czy uda im się wydostać na powierzchnię? Nagle wypływa pierwszy z lotników, za nim reszta. Powoli wdrapują się po pomoście ratującego ich okrętu, a ostatni pilot wjeżdża na pokład śmigłowca ratowniczego na specjalnej wyciągarce. Sytuacja jest opanowana.

Pozostało 88% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie