Kilkuset policjantów i strażaków protestowało wczoraj przed Sejmem przeciwko obniżeniu ze 100 do 80 proc. świadczenia chorobowego dla funkcjonariuszy. Grożą, że jeśli rząd nie ugnie się przed ich żądaniami, dojdzie do trwałego konfliktu na linii władza – służby mundurowe.
Rząd proponuje, aby policjanci, strażacy, funkcjonariusze Straży Granicznej i innych służb mundurowych otrzymywali pełne wynagrodzenie za czas choroby tylko wtedy, gdy ich niedyspozycja powstała na skutek wykonywania obowiązków służbowych. W przypadku każdej innej choroby płacono by im tak jak każdemu pracownikowi.
Wczoraj argumenty na rzecz obrony przywilejów w zasiłkach funkcjonariusze przedstawiali podczas wysłuchania publicznego w Sejmie. Rząd jednak twardo broni swego. Zdaniem wiceministra spraw wewnętrznych Marcina Jabłońskiego podczas wczorajszego wysłuchania nie padł ani jeden argument, który by go przekonał do wycofania zapowiadanych zmian. Wszystko więc wskazuje na to, że do obniżenia zasiłków jednak dojdzie.
Twarde stanowisko rządu rozjuszyło protestujących związkowców. – My nie ustąpimy, ale rząd ustąpi. Brak poparcia w najbliższych wyborach spowoduje, że będzie musiał ustąpić. Tym skończy się wojna Tuska ze służbami mundurowymi – mówi Andrzej Szary ze Związku Zawodowego Policji.
Związkowcy są przekonani, że wywołanie teraz dyskusji o chorobowym służb mundurowych to celowe zagranie rządu. – Uderzają, zanim my rozpoczniemy atak – mówi jeden z nich.