„Rz" dotarła do pisma, jakie mł. insp. Małgorzata Łyszko-Domagalska, zastępca komendanta stołecznego odpowiedzialna za pion logistyki, wysłała do jednostek. W dokumencie datowanym na 10 czerwca czytamy: „W związku z trudną sytuacją finansową Komendy Stołecznej Policji proszę o wstrzymanie zlecenia usług w zakresie mycia i czyszczenia pojazdów służbowych". W drugiej części pisma pani komendant informuje, że „czasowo ograniczone zostało zlecenie usług serwisowania pojazdów służbowych KSP. Tym samym proszę liczyć się z ewentualnością niemożności wykorzystania do służby pojazdów niesprawnych z uwagi na aktualnie występujące uwarunkowania ekonomiczne".
– Aż 30 proc. samochodów jest u nas zepsutych – słyszymy od oficera jednej z komend pod Warszawą. Inny, także spod stolicy, alarmuje, że u nich jest dużo gorzej: – Ponad połowa wozów stoi i czeka na naprawę.
Szef jednego z komisariatów podaje, że dwa radiowozy są poważnie zepsute, a wszystkich nie ma nawet dziesięciu. Komendant jednej z komend warszawskich zdradził, że u niego stoi połowa aut. – A to oznacza, że do służby wyjeżdża znacznie mniej radiowozów – tłumaczy.
Dobra sytuacja jest tylko w komendach, które mają przyjazne stosunki z samorządem. – Gdy mam problem, dostaję wsparcie – zdradza jeden z komendantów spod Warszawy.
– Nie wprowadzono żadnego zakazu napraw – zapewnia komisarz Andrzej Browarek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Przyznaje jednak, iż „ z uwagi na ograniczone środki finansowe dokonano pewnych przesunięć pieniędzy". Skąd i na co – nie ujawnia. – Na czas przesunięć naprawy radiowozów były zlecane stacji obsługi KGP czy punktowi obsługi technicznej w oddziale prewencji – tłumaczy.