Policjanci, strażacy i pogranicznicy – łącznie ponad 20 tys. funkcjonariuszy służb mundurowych – manifestowali w Warszawie, domagając się wyższych niż zaproponowane przez MSWiA podwyżek oraz powrotu do rozwiązań emerytalnych z przeszłości.
Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński deklaruje otwartość i chęć porozumienia, jednak stawia sprawę jasno. – Aby dać tyle, ile żądają związkowcy, trzeba byłoby znowelizować budżet, by dosypać kolejne miliony na podwyżki – mówił na spotkaniu z dziennikarzami. Podkreślał, że podwyżka, którą mundurowi dostaną od lipca 2019 r., to koszt rzędu 310 mln zł.
Czytaj także: Policjanci: same zyski z protestu
Demonstranci zebrali się we wtorek na placu Zamkowym, przeszli pod Pałac Prezydencki, a następnie pod Kancelarię Premiera. Decyzję o ogólnopolskim proteście podjęła Rada Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych.
– Nie przyjechaliśmy tutaj, żeby protestować przeciwko rządowi czy ministrowi. To jest oznaka naszej determinacji, pokaz tego, co dzieje się w służbach mundurowych, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo wewnętrzne państwa – mówił na placu Zamkowym Rafał Jankowski, szefujący Federacji i NSZZ Policjantów.