Reklama
Rozwiń

Kontrowersyjny wiceszef resortu

Szybko piął się po szczeblach kariery. Jednak celnicy ostro go krytykowali, m.in. za tolerowanie afery alkoholowej.

Publikacja: 11.01.2013 22:39

Wiceminister finansów Jacek Kapica

Wiceminister finansów Jacek Kapica

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Jacek Kapica przyszedł do Warszawy ze Szczecina, gdzie był dyrektorem Izby Celnej i w 2008 r. objął prominentne stanowisko szefa Służby Celnej. Ale głośno zrobiło się o nim dopiero po wybuchu afery hazardowej. Ujawniła ją w 2009 r. „Rz". Czołowi politycy PO, m.in. Zbigniew Chlebowski spotykali się z biznesmenami branży hazardowej, lobbującymi zablokowanie niekorzystnych dla tej branży zapisów.

Część mediów kreowała Jacka Kapicę na pozytywnego bohatera wydarzeń.  – Trzeba powiedzieć że Kapica stawiał opór interesom lobbystów. Nawet z tego powodu dostał ochronę BOR – mówi „Rz" wpływowy polityk PO.  To Jacek Kapica przekazał rządowi nowy projekt, w którym znalazły się niekorzystne dla branży hazardowej zapisy. Informował też premiera o zainteresowaniu Chlebowskiego sprawą dopłat.

Jednak w grudniu 2009 r. wyszły na jaw informacje, które zaburzyły jasny wizerunek ministra. Wskazywały na to, że jego rola w sprawie nie była jednoznaczna.

„Polska The Times" ujawniła, że Kapica miał wspierać dążenia Totalizatora Sportowego do zmniejszenia opodatkowania wideoloterii z 45 do 20 proc. i zniesienia ograniczeń w ustawianiu terminali do wideoloterii i dodatkowego opodatkowania automatów o niskich wygranych (tzw. jednorękich bandytów).

Kapica od początku był ostro krytykowany przez samych celników. Związek Zawodowy Celnicy PL zarzucał mu, że tolerował proceder sprowadzania do kraju spirytusu bez akcyzy, który wjeżdżał jako płyn do spryskiwaczy. Związkowcy alarmowali o tym Kapicę i zawiadomili prokuraturę. NIK potwierdziła, że państwo traci pieniądze, a rzeszowska prokuratura przyznała, że afera była, ale nie mogąc wskazać odpowiedzialnych za nią urzędników, umorzyła śledztwo.

Reklama
Reklama

Ale celnicy, którzy wytykali przełożonym z resortu finansów brak reakcji na nieprawidłowości, słono za to zapłacili. Zaczęto im wytaczać kolejne postępowania dyscyplinarne.

Według  źródeł „Rz" w Ministerstwie Finansów to właśnie Kapica miał być głównym zwolennikiem zmian w akcyzie na papierosy. Składa się ona ze składki procentowej (32,41 proc.) i stałej kwoty (170-188 zł za tysiąc papierosów).  Zmiany miały prowadzić do zmniejszenia stawki procentowej z 32 do 25 proc. i podnieść stałą kwotę.

Jednak jak wynika z raportu Fundacji Republikańskiej taka struktura akcyzy byłaby korzystna dla wielkich producentów wyrobów tytoniowych, a mniejsi  straciliby na tym. A beneficjentem tej zmiany byłaby konkretna firma tytoniowa mająca dominującą pozycję na rynku.?Po raporcie Fundacji resort finansów wycofał się z propozycji wprowadzenia zmian.

Jacek Kapica przyszedł do Warszawy ze Szczecina, gdzie był dyrektorem Izby Celnej i w 2008 r. objął prominentne stanowisko szefa Służby Celnej. Ale głośno zrobiło się o nim dopiero po wybuchu afery hazardowej. Ujawniła ją w 2009 r. „Rz". Czołowi politycy PO, m.in. Zbigniew Chlebowski spotykali się z biznesmenami branży hazardowej, lobbującymi zablokowanie niekorzystnych dla tej branży zapisów.

Część mediów kreowała Jacka Kapicę na pozytywnego bohatera wydarzeń.  – Trzeba powiedzieć że Kapica stawiał opór interesom lobbystów. Nawet z tego powodu dostał ochronę BOR – mówi „Rz" wpływowy polityk PO.  To Jacek Kapica przekazał rządowi nowy projekt, w którym znalazły się niekorzystne dla branży hazardowej zapisy. Informował też premiera o zainteresowaniu Chlebowskiego sprawą dopłat.

Reklama
Służby
Pożar w Ząbkach pod lupą służb. Ustaliliśmy, jakie stawiają hipotezy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Służby
Tomasz Siemoniak na granicy z Litwą. Postawił Niemcom warunek
Służby
Przerzut migrantów: szlak wiedzie teraz przez Białoruś i Litwę
Służby
Donald Tusk: Od 7 lipca wracają kontrole graniczne na granicy z Niemcami i Litwą
Służby
Straż Graniczna komentuje głośne nagranie. „To nie migranci, lecz funkcjonariusze”
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama