Unijna misja szkoleniowa będzie liczyć – według naszych informacji – ok. 200 instruktorów oraz ok. 250 osób wsparcia. Nie wiadomo na razie, kto będzie nią dowodził ani ilu żołnierzy wyślą poszczególne kraje. Misja ma się jednak rozpocząć w połowie lutego.
Pewne jest również, że ekspedycja nie będzie prowadzić żadnych działań wojennych. UE w ogóle nie może wysyłać żołnierzy do walki, bo nie ma takiej władzy i nigdy w historii nie brała udziału w interwencjach wojskowych. Może natomiast wspierać finansowo takie operacje. Teraz zapłaci częściowo za interwencję armii krajów afrykańskich oraz oczywiście poniesie koszty misji szkoleniowej.
W operację nie angażuje się NATO. Rzeczniczka sojuszu powiedziała nam, że organizacja nie dostała prośby ani o udział w interwencji, ani o pomoc dla Francji.
Operacja Paryża, który odpowiedział na prośbę rządu swojej byłej kolonii, zyskała natomiast uznanie zarówno NATO, jak i Rady Bezpieczeństwa ONZ, UE oraz Unii Afrykańskiej.
Polacy biorą udział w rozmowach o tym, jak dalej ma wyglądać udział Europy w wojnie w Mali. We wtorek o konflikcie z szefem resortu obrony Tomaszem Siemoniakiem rozmawiał przez telefon minister obrony Francji. – Nie pojawiła się jednak prośba o pomoc w Mali – powiedziało nam źródło w MON.