13 listopada 2007 r. na polecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu zatrzymanych zostaje siedmiu żołnierzy. Na co dzień służą w 18. Batalionie Desantowo-Szturmowym z Bielska-Białej. Sześciu słyszy zarzut zbrodni wojennej, jeden ostrzelania niebronionego obiektu cywilnego. Grozi im, odpowiednio, dożywocie i 25 lat więzienia. Żołnierze nie przyznają się do winy.
15 listopada Wojskowy Sąd Garnizonowy w Poznaniu podejmuje decyzję o aresztowaniu siódemki. Mimo kolejnych zażaleń i posiedzeń sądów podejrzani siedzą przeszło pół roku. Do pierwszego poważnego zwrotu w sprawie dochodzi na początku maja 2008 r.
Do prokuratury dociera opinia biegłych psychiatrów. Według nich część żołnierzy pod Nangar Khel działała w stanie ograniczonej poczytalności. Efekt? Czterech z siedmiu może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Kilka dni później warszawski Wojskowy Sąd Okręgowy nakazuje wypuścić trzech.
Na kolejny zwrot nie trzeba czekać długo. 6 czerwca śledczy dysponują już opinią balistyczną. – Moździerz, z którego strzelano pod Nangar Khel, nie działał prawidłowo – twierdzą biegli. Nie potwierdza to jeszcze wersji o tragicznej pomyłce, ale adwokaci nie kryją zadowolenia.
10 czerwca areszt opuszczają pozostali podejrzani. Argumentacja sądu: istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, ale dowody zostały już praktycznie zebrane.