– Ten pomysł ma poprawić poziom bezpieczeństwa naszych żołnierzy – mówi „Rz” podpułkownik Dariusz Kacperczyk, rzecznik Dowództwa Operacyjnego, które zajmuje się koordynacją misji wojskowych. – Obecnie planujemy, jaki sprzęt może być zabrany z kraju oraz o ile zwiększymy liczbę personelu.
Projekt został już zaakceptowany przez Inspektorat Wojskowej Służby Zdrowia. Teraz trwają prace nad logistycznym przygotowaniem przedsięwzięcia. Szpital trzeba będzie zbudować od podstaw, bo obecnie w bazie jest jedynie punkt sanitarny, w którym pracuje kilku lekarzy, ratowników medycznych i kilka pielęgniarek.
Żołnierze, którzy wrócili z Afganistanu, w rozmowach z „Rz” potwierdzają, że szpital w największej polskiej bazie w Ghazni jest bardzo potrzebny. Teraz osoby ciężko ranne lub chore trzeba transportować do międzynarodowej bazy w Bagram.
– Rozbolał mnie ząb. Wdało się zakażenie. W bazie nikt nie mógł mi pomóc, musiałem zostać przewieziony do Bagram – opowiada jeden z żołnierzy, który służył w Afganistanie. – Największym problemem jest transport. Na śmigłowiec, który miał mnie przewieźć do szpitala, czekałam kilka dni. Potem prawie tydzień oczekiwałem na powrót do bazy.
– Przy 2 tysiącach żołnierzy (tyle liczy polski kontyngent) co tydzień kilka osób potrzebuje pomocy medycznej – opowiadają żołnierze. Jednak jeśli nie ma śmigłowców, na wizytę u lekarza muszą czekać od dwóch do trzech tygodni. – Szpital na pewno poprawiłby sytuację – podkreślają.