Nie jest łatwo przejmować dowodzenie w warunkach świeżej pamięci o poniesionej bolesnej stracie – mówił pełniący obowiązki głowy państwa Bronisław Komorowski w czasie piątkowej uroczystości w Belwederze, podczas której powołał gen. Cieniucha na szefa sztabu. Zastąpił on gen. Franciszka Gągora, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Komorowski wskazywał, że jednym z zadań generała będzie pogłębienie reformy armii. – Armia profesjonalna ma sens, gdy jest nowocześnie wyposażona i nowocześnie dowodzona – stwierdził.
Już wcześniej deklarował, że będzie namawiał ministra obrony do reformy systemu dowodzenia.
Jak reforma miałaby wyglądać? Wojskowi w rozmowach z „Rz” twierdzą, że Sztab Generalny straciłby część uprawnień. Stałby się instytucją planistyczną i reprezentowałby polską armię w NATO i Unii Europejskiej.
Nowe funkcje zyskałoby Dowództwo Operacyjne. Teraz odpowiada ono za dowodzenie tylko na misjach zagranicznych. Po reformie dowodziłoby wojskiem również w kraju. Te zmiany wiązałyby się z pewnym ograniczeniem roli dowódców rodzajów wojsk.