- Teraz hodowcy mogą sami przyjechać do Sułkowic albo policyjni kynolodzy i trenerzy dojadą do nich, by sprawdzić, czy mają psy, które poradzą sobie na służbie. Jutro i pojutrze taka kwalifikacja odbędzie się w Rzeszowie, później na Śląsku.
Specjaliści z Sułkowic szukają psów rocznych i dwuletnich - głównie owczarków niemieckich i belgijskich. Policjanci dopuszczają też inne rasy, zwłaszcza gdy po szkoleniu mają zajmować się wykrywaniem narkotyków czy bomb. - Ale kundelków raczej nie przyjmujemy. Te psy towarzyszą przecież ludziom w mundurach tłumaczy podinsp. Hańczuk.
Zauważa jednak, że większość przyjmowanych do służby psów nie ma rodowodów. - Ale zawsze mają cechy danej rasy - dodaje policjant. - Tylko we wrześniu policja chce kupić 18 zwierząt. Płaci za nie przeciętnie 4-5 tys. zł. Ale może być i mniej, większe kwoty nie wchodzą w rachubę.
Gdy komisja z Sułkowic, w skład której wchodzi też weterynarz, zdecyduje, że dane zwierzę nadaje się do służby, trafia ono na półroczny kurs wraz z policjantem przewodnikiem, z którym w przyszłości będzie tworzyć parę.
Po nim pies wraz ze swoim przewodnikiem idzie do służby. Tak jak w przypadku policjanta trwa ona osiem godzin dziennie. - Zwierzę tak jak przewodnik ma przerwy - podkreśla podinsp. Hańczuk. W czasie urlopu przewodnika jego partner na czterech łapach też odpoczywa.
- Zwierzę jest przypisane do konkretnego policjanta. Często funkcjonariusz zabiera psa na urlop ze sobą, a jeśli nie może, to zwierzę zostaje pod opieką innego przewodnika tłumaczy kierownik Zakładu Kynologii Policyjnej.